Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Złote Ekrany. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Złote Ekrany. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Złote Ekrany 2019



Eluwina jesieniarze,

Co prawda mój blog to taka alternatywka na tle innych blogów, na który niechętnie zagląda nawet już sam jego autor, ale jako, że w życiu rzadko otrzymujemy to czego tak naprawdę chcemy, trzeba przyjąć ten fakt z pokorą. Skoro jednak już tu jesteście, to może też doczytacie do końca, może nawet wam się spodoba, a może nie i też będzie spoko. Żółwik dla was wszystkich.

Pewnego rodzaju tradycją w tym miejscu jest gala wręczenia Złotych Ekranów, czyli roczne podsumowanie, które jest proste jak włos Mongoła - składa się z 20 najlepszych filmów jakie Wujek Ekran widział w minionym już roku. Właściwie to nie wiem po co już tyle lat to robię, pewnie z przyzwyczajenia. Tak, to chyba jedyne rozsądne wytłumaczenie. Ludzie z przyzwyczajenia oddychają, piją, żyją w małżeńskich kajdanach po 20 lat i robią też inne głupstwa. Moim głupstwem do którego się już przyzwyczaiłem jest właśnie ten blog oraz niniejsze podsumowanie, które już z samego założenia jest bez sensu, bo przecież nigdy nie da się wszystkiego obejrzeć, wszystkiego przemielić i wydać sprawiedliwy osąd. Ale skoro inni mogą, to ja tym bardziej, zatem zapraszam po raz kolejny do zapoznania się z bardzo subiektywnym rankingiem roku pańskiego 2019. Rankingiem szczególnym, bo jubileuszowym, gdyż dziesiątym. Takie jajca.

A skoro już dziesiąty, to wprowadziłem pewną znaczącą nowość, taki trochę lifting średnio sprzedającego się modelu auta, tudzież lifting starej pomarszczonej twarzy, przez co mój ranking przestanie być ekscentryczną alternatywką na tle innych błyszczących rocznych rankingów, ale czasem tak po prostu bywa, że w rutynie dnia codziennego trzeba coś nagle zmienić, tak dla zdrowotności. Czasem jest to samochód, czasem kobieta, a ja na ten przykład zmieniłem zasady według których do tej pory układałem to zestawienie. Do dziś kierowałem się głównie datą światowej premiery filmu, a nie polskiej, która jak dobrze wiecie, często nie ma zbyt wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, bo potrafiła do nas przyjść często z rocznym opóźnieniem względem całego świata, a czasem nawet w ogóle nie przyjść. Głupia pipa. Zatem zakładałem dotąd, że uczciwiej będzie zebrać do kupy filmy z roku produkcyjnego, tyle, że aby mieć czas to wszystko obejrzeć, robiłem takie zestawienie z rocznym opóźnieniem, co wyglądało co najmniej idiotycznie. Przez to traciłem na atrakcyjności i aktualności i w ogóle było to wszystko bez sensu. W tym roku idę już jednak tak jak Kazik, prosto, czyli na skróty i kieruję się już tylko jedną zasadą. W mojej topce znajdują się więc filmy jakie mogliśmy wszyscy obejrzeć w naszych kinach w zakończonym właśnie roku 2019. Tylko tyle i aż tyle.

Zatem zapraszam na jubileuszową, dziesiątą galę Złotych Ekranów 2019. Endżoj.


Miejsce 20
Historia małżeńska - reż. Noah Baumbach, USA

Ledwo się załapała na listę przebojów, trzy raz była już nawet poza nią, ale jednak zawsze wracała, trochę wyciągając ją za uszy, tak jak czasem pomaga się słabszym uczniom w szkole dając im promocję do następnej klasy za ładne oczy. Bo te love story, tyle, że puszczone od tyłu, właściwie ładne ma tylko oczy. Merytorycznie niestety nie złapało mnie za serducho. Takie rozwody i rozpady związków rzadko spotykane są w przyrodzie, przez co nie umiałem w to do końca uwierzyć. Za to plusik za ukazanie cwaniactwa prawników i tych, którzy dobra pragnąc, wiecznie zło czynią.


Miejsce 19
To my - reż. Jordan Peele, USA

Klimat, oryginalność, świeżość, a jakże, jest tu też trochę strasznie i trochę śmiesznie, niby wszystko się więc zgadza. Pan Peele znowu dał mi trochę smacznych frykasów, jednak tym razem w przeciwieństwie do ubiegłorocznego „Uciekaj” kopnął mnie w jajca dużo łagodniej. Ładnie tu nawet i bardzo przyjemnie, tak slasherowo, tylko te aluzje polityczne Peelego trącą myszką i są tendencyjne, przez co trochę mi to w całokształcie wadzi. Niemniej podobało mi się bardzo, bo lubię ładne i nieoczywiste rzeczy.





Miejsce 18
Złodziejaszki - reż. Hirokazu Koreeda, JPN

Kino azjatyckie w minionym roku miało wielu mocnych reprezentantów. Gdyby ich filmy mogły wystąpić w jednej drużynie, np. na Mundialu, to kto wie, mogliby powalczyć nawet o finał. Zwykle podchodzę do ich kina z pewną obawą i nieufnością, to nie moja kulturowa wrażliwość, ale tym razem obyło się bez elektrowstrząsów. Cieplutkie i egzotyczne kino, niczym wakacje na Madagaskarze w zimie. Umiejętnie dotyka społecznych nizin i klasowych nierówności, ale mam wrażenie, że jego uniwersalność kończy się jeszcze gdzieś w Azji.



Miejsce 17
Doktor Sen - reż. Mike Flanagan, USA

Pozytywne zaskoczenie. Podchodziłem do niego tak jak pies do jeża, dużego ciśnienia właściwie nie zaobserwowano, obejrzałem go dopiero tydzień temu, a tu nagle taki suprajs wyskoczył, że z tym jeżem znaleźliśmy wspólny mianownik i polubiliśmy się do tego stopnia, że już piąty dzień nie trzeźwiejemy. To zdecydowanie jedna z najlepszych ekranizacji prozy Kinga. Do tego świetny klimat nawiązujący i czerpiący garściami ze „Lśnienia”. Może nie w stylu Kubricka, bo też nikt tak nie potrafi, ale i tak poczułem się jakbym wrócił ponownie do Hotelu Overlook.



Miejsce 16
Szczęśliwy Lazzaro - reż. Alice Rohrwacher, ITA, FRA, GER, SUI

Fellini i Visconti byliby dumni z młodej Rohrwacher. Dużo tu neorealizmów, baśni, metafor i realizmu magicznego, dziś takiego kina nikt już (prawie) nie robi. Niestety także niewielu też takie ogląda, co poniekąd jedno wynika z drugiego. Szkoda, bo kino jest dzięki takim filmom o wiele pełniejsze, spełniające swoją misję w całej swojej rozciągłości, a nie tylko w wybranych obszarach, czyli takie, o jakie cały czas winno nam wszystkim chodzić. W tej bajce dla dorosłych jest wiele mądrości oraz cennych metafor, które jak ulał pasują do dzisiejszego świata. Trochę niedoceniony, ale nie przeze mnie.


Miejsce 15
Midsommar - reż. Ari Aster, USA, SWE

Chyba największy paradoks na liście. Jedno z największych rozczarowań roku okazało się jednocześnie na tyle dobre jako całość, że i tak uplasowało się wysoko w rankingu. Ciśnienie miałem duże, chciałem to obejrzeć jak najszybciej i na długo przed premierą. W połowie seansu jeszcze byłem kupiony w całości, by w końcówce dostać rozczarowującego kopniaka między nogi. Z kina wychodziłem nieco zawiedziony, ale dziś uważam, że i tak jest to jeden z lepszych i najbardziej zjawiskowych filmów roku. Ari Aster ma u mnie szacun na dzielni za ten okultystyczny folkowy rozgardiasz.


Miejsce 14
Na noże - reż. Rian Johnson, USA

Obejrzałem go ledwie dwa dni temu, głównie dlatego, że co chwila natrafiałem na peany pochwalne i wnioski o kanonizację. Niektóre windowały go nawet na szczyty rocznych podsumowań. Uznałem więc, że siara trochę tego nie zobaczyć przed wydaniem na świat własnej topki. I o ile faktycznie rzutem na taśmę "Na noże" się na nią wdarły, to jednak aż tak mną nie zawładnęły. Owszem, miłe dla oka oddanie hołdu
Agacie Christie. Kryminalny suspens, ciekawa intryga, niezłe nazwiska na planie (acz niestety gorsze aktorstwo), bawiłem się przednio. Kryminał roku, z pewnością, ale do TOP 10 jednak daleko.


Miejsce 13
Faworyta - reż. Jorgos Lantimos, USA, IRL, GBR

Tak, wiem, to przecież reprezentant roku 2018, każdy już dawno i nim zapomniał, ale "Faworyta" jest właśnie najlepszym przykładem na to, że roczne zestawienia według dat polskich premier kinowych nie mają większego sensu. No ale skoro jest jak jest, to z przyjemnością zapraszam Lantimosa do mojej królewskiej topki. Gdyby kobiety rządziły światem, to może faktycznie nie byłoby wojen, ale za to mielibyśmy grupkę zazdrosnych krajów nie gadających ze sobą. Tak, ten film właśnie to obrazuje. Całuję rączki jej królewskiej mości.




Miejsce 12
Dwóch papieży - reż. Fernando Meirelles, ARG, ITA, USA, GBR

Z tezą się nie zgadzam, z zawartym między wierszami przekazem takoż. Jest dość stronniczo, twórcy w ogóle nie kryją się ze swoimi sympatiami i poglądami, przez co czasem jest tu aż za bardzo zero-jedynkowo, niemniej, gdy się już przyzwyczają do tego oczy, to okaże się, że jest to naprawdę zacne filmidło. Najważniejsze, że tym razem nie krytykuje się bezrefleksyjnie instytucji kościoła katolickiego, co w ostatnich latach stało się bardzo modne i smutne zarazem. Tu, jeśli się coś słusznie krytykuje, to z fasonem. I właśnie za ten promyczek humanistycznego ciepełka papieże dwaj lądują tu tak wysoko.


Miejsce 11
Mandy - reż. Panos Cosmatos, USA, BEL, GBR

To najstarszy film w zestawieniu, który znalazł się tu trochę psim swędem, wchodząc na finały poprzez baraże. Oficjalnie został pokazany w polskim kinie dopiero w październiku, zatem sorry, ale formalnie łapie się na czerwony dywan. Dla mnie to bezsprzecznie tytuł roku w kategorii najlepszy trip narkotyczny w kinie. To szaleństwo, ten obłęd, te kolory, ja pierdolę, zobaczyć Mikołaja Klatkę w takim locie, bezcenne, żadne LSD ci tego nie da co może ci ofiarować "Mandy". Najlepsze dragi w mieście. Loffciam całym sercem.



Miejsce 10
Malowany ptak - Václav Marhoul, CZE, SLK, UKR

Nadal nie mogę uwierzyć w to, że ten film znalazł się nie tyle w tym rankingu, co w to, że umieściłem go aż tak wysoko. Przecież miał szkalować Polskę i pluć na naszą historię, miał znów udowadniać, że to nie dobrzy Niemcy mordowali Żydów, tylko głównie czynili to nasi dziadowie i ojcowie. Miał, bowiem w filmie opartym na kontrowersyjnej i nieco kłamliwej książce Jerzego Kosińskiego, o dziwo jest bardzo neutralnie, za to bardzo refleksyjnie i bardzo smutno. Jeden z najbardziej brutalnych obrazów roku. Zdecydowanie nie dla każdego.



Miejsce 9
Ford v Ferrari - reż. James Mangold, USA

Film skrojony pod Oscary. Ckliwa historia oparta na faktach, o amerykańskim śnie o potędze, o wielkim uporze i walce Dawida z Goliatem. Dużo tu adrenaliny, benzyny i typowego amerykańskiego patosu w tle, także niski ukłon do kina lat 80-tych. Do tego świetne nazwiska i kreacje aktorskie, wszystko to powoduje, że mamy do czynienia z typowym festiwalowym samograjem. Niestety nie tylko dla motoryzacyjnych purystów, co piszę ze smutkiem. Za dużo tu łopatologii kierowanej dla motoryzacyjnych głąbów, ale nie szkodzi, w ogromie jego plusów te drobne minusy mi nie wadzą.



Miejsce 8
Sny wędrownych ptaków - reż. Ciro Guerra, Cristina Gallego, MEX, COL, GER, FRA

Gdyby "Narcos. Mexico" wyreżyserował Paolo Coelho, to by wyglądał właśnie mniej więcej tak jak ten film. Przemoc, miłość i gangsterka pisane wierszem. Bardzo poetyckie przedstawienie działalności narkotykowych baronów i karteli w Meksyku z równie pięknym przedstawieniem lokalnego kulturowego folkloru w tle. Ładne. Nawet bardzo. Przy okazji ledwo dostrzeżone. A szkoda.







Miejsce 7
Pewnego razu... w Hollywood - reż. Quentin Tarantino, USA, GBR

Jak to już u Tarantino zwykle bywa, w jego filmach jest wszystko to, za co go uwielbiamy i wszystko to, za co nienawidzimy. Nie inaczej było i tym razem. Osobiście liczyłem na więcej, dlatego daleko mu do best of the best nie tylko w tym rankingu, ale też w całej filmografii Tarantino. Niemniej nadal jest to świetna rozrywka oraz niezwykle wdzięczne dla widza klimatyczne requiem dla lat 60 i 70 w Hollywood. Do czasów, w których celebryci i branża filmowa byli trochę mniej sztuczni, infantylni i wkurwiający niż dziś.




Miejsce 6
Dom który zbudował Jack - reż. Lars von Trier, DEN, FRA, GER, SWE

Gdy niemal równo rok temu wychodziłem z kina jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, że film ten wyląduje u mnie tak wysoko. Niby mi się podobało, niby czułem w kościach, że to mocna rzecz, ale też nie byłem do końca zadowolony. Ale taki już jest Von Trier, że budzi w widzu do życia wszystkie możliwe stany percepcji - od lęku i odruchów wymiotnych, po fascynację. Gdy więc po pewnym czasie obejrzałem go po raz drugi, utwierdziłem się w przekonaniu, że Von Trier jest jednym z moich ulubionych pojebów w tej branży. A pojebów to ja szanuję. Bardzo.


Miejsce 5
Irlandczyk - reż. Martin Scorsese, USA

Może trochę za nisko, a może też nawet i trochę za wysoko, ale myślę, że jest tak w sam raz. Scorsese ze swoją ferajną zasłużył na żółwika, głównie za rozbudzenie w mojej głowie tej dziwki nostalgii. "Irlandczyk" wygląda jak pożegnalny benefis poświęcony wielkim i bliskim mi nazwiskom, na których kinie wyrosłem. Wiadomo, że to już nie te lata, nie ta forma i to już wszystko nie wróci, ale za całokształt twórczości należy im się szacunek oraz jedno słowo – dziękuję. Scorsese tym filmem mówi wytrwałemu widzowi to samo. Zatem wszyscy szczęśliwi. O to w tym biznesie chodzi.


Miejsce 4
Oni - reż. Paolo Sorrentino, ITA, FRA

Debiutował w naszych kinach w ostatnich dniach roku 2018, ale większość z nas widziała go już w 2019, więc przymykam oko na konwenanse i daję zabłyszczeć Sorrentino na mojej ściance. Zasłużył. Poza tym na każdej zacnej imprezie winno być trochę dobrego Bunga Bunga. Tak, wiem, mam do niego słabość. Tak, wiem, jestem stronniczy. Tak, ja to wszystko rozumiem, ale mam to w dupie. Uwielbiam jego kino, wrażliwość i filozoficzną mądrość opasaną w kiczowatość, a jak do tego dodamy jeszcze cycki, kokę i niekiepską muzykę, no to mamy imprezę roku.


Miejsce 3
The Lighthouse - reż. Robert Eggers, CAN, USA

Ha, nikt nie spodziewał się w tym miejscu hiszpańskiej inkwizycji. Jeszcze tydzień temu sam też nie spodziewałem się, że zdążę obejrzeć go jeszcze przed końcem roku. Ale udało się. Jako rasowy wilk morski, żeglarz, fan szant i żeglarskiej etykiety zostałem szczerze oczarowany tym co zobaczyłem. Obłęd, szaleństwo i samotność uwięzione w morskiej latarni. Wszystko ślicznie i gładko utkane w morskie szlaczki, oraz zapuszkowane w czerni i bieli. Cudowna ekranizacja mojego ulubionego fragmentu wiersza (od Mickiewicza) – Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. A w tym przypadku również i... obłędem.


Miejsce 2
Parasite - reż. Joon-ho Bong, KOR

Ten film jest popieprzony tak jak Azjaci, lato z radiem i siostry Godlewskie jednocześnie. Ale popieprzenie użyte z premedytacją, fasonem i wyczuciem jest już towarem deficytowym na tym padole. Bardzo dziękuję Panu Bongowi za możliwość przejechania się tym szalonym rollercoasterem pełnym emocji jakich dostarczył mi jego film. Dziękuję także za to, że dzięki "Parasite" odkryłem także jego wcześniejsze filmowe dzieła. Jedno z największych moich filmowych odkryć w roku. Życzę szczęścia na Oscarach.


Miejsce 1
Joker - reż. Todd Phillips, USA, CAN

No któż by się tego spodziewał? Któż mógłby to przewidzieć? Jak do tego doszło? Nie wiem. Zenek może i nie wie, ale ja tak. Jedyna przyznana przeze mnie w tym roku dziewiątka (szóstka na blogu). Pierwszy i kto wie, może nawet ostatni taki przypadek u mnie, gdzie najlepszym filmem roku uznaję produkt wywodzący się ze świata komiksu i superbohaterów, których fanem jak powszechnie wiadomo nie jestem. Niezwykle udany remake „Taksówkarza” oraz być może pierwszy szanowany przypadek na świecie, w którym plagiatowanie absolutnej świętości może ujść z życiem i mieć sens.




Na koniec jeszcze debeściaki roku 2019 w kategoriach z dupy:

Hasło roku: How Dare You?
Ziomek roku: Keanu Reeves
Dzban roku: Jacek Kurski
Cycki roku: Yennefer
Gniot roku: „Miszmasz czyli Kogel Mogel 3” w Polsce i „Polar” na świecie.
Chujowy film roku: „Polityka”
Polski film roku: Pewnie „Boże Ciało”, ale jeszcze go nie widziałem, zatem głos na „Pana T.”
Serial roku: No przepraszam, ale „Czarnobyl”, zaraz za nim „Euforia” i ostatni BoJack
Głąb roku: Filip Chajzer, za atak paniki i całokształt twórczości
Głąbica roku: Krystyna Janda za niestety stale postępującą chorobę psychiczną
Reżyser roku: ̶P̶a̶t̶r̶y̶k̶ ̶V̶e̶g̶a̶ Martin Scorsese
Dokument roku: „Diego” i „Kult Film”. Remis.
Animacja roku: „Zgubiłam swoje ciało”
Rozczarowanie roku: „Mowa ptaków” i troszkę „Wiedźmin”
Hype roku: Cyberpunk 2077 i raban z Wiedźminem
Facepalm roku: Maryla Rodowicz i Dawid Kwiatkowski śpiewający „Shallow”
Żenujący program TV roku: My Way z Edzią Górniak
Smród roku: Nobel dla Olgi Tokarczuk
Impreza roku: Konkurs piosenki Eurowizji dla Dzieci w Polsce
Smuteczek roku: Śmierć Rutgera Hauera i Jana Kobuszewskiego
Wkurwiająca piosenka roku: „Toss A Coin To Your Witcher”
Scena filmowa roku: Taniec Jokera na schodach
Najpodlejsza scena filmowa roku: Kopniaki Roberta De Niro w „Irlandczyku”
Kampania reklamowa roku: Ogóry Krakusa
Objawienie roku: Baby Yoda
Najpiękniejszy plakat roku: "The Lighthouse"
Wyskakująca/cy z lodówki roku: Greta Thunberg
Złodziej roku: Netflix

THE END

czwartek, 3 stycznia 2019

Złote Ekrany po raz dziewiąty


Także tego. Jestem. Trochę później niż zwykle, bo mi się zwyczajnie nie chciało, ale zawsze powtarzam, i zrobię to po raz kolejny, że trzeba w końcu nauczyć się cieszyć z małych rzeczy, gdyż z tymi dużymi zwykle sobie nie radzimy. Dzięki temu życie może nie będzie mniej bolało, ale za to będzie odrobinę znośniejsze. Testowane na ludziach.

Zatem witam na dziewiątej już gali wręczenia "Złotych Ekranów", nagród innych niż wszystkie. To jedyne takie filmowe podsumowanie w sieci, które jest zupełnie bez sensu i bez jakiegokolwiek znaczenia dla dziejów ludzkości. Bez sensu głównie dlatego, że wbrew logice i rozumowi podsumowuję rok nie ten, który właśnie zdał klucze, lecz ten jeszcze wcześniejszy o którym już dawno wszyscy zapomnieli. Ja z resztą też. A to dlatego, że nie klasyfikuję obejrzanych filmów według dat polskich premier kinowych, a według tych światowych. Tak już się u mnie utarło przez te wszystkie lata i za przeproszeniem chuj. Raz, że dzięki temu mam więcej czasu na obejrzenie wszystkiego liczącego się, dwa, tak jest rzetelniej. Trzy, jestem osobą z natury lubiącą chodzić pod prąd, nie wiem dlaczego, przez to człowiek się tylko bardziej męczy i ma potem zakwasy, ale widocznie jestem chodzącą definicją określenia "stary, a głupi". Myślę, że można mnie nawet wystawić jako wzorzec w SevresAle ok, do rzeczy.

Kandydatów produkcyjnego roku 2017 naliczyłem 54, czyli bez szału jesli chodzi o ilość, ale już całkiem niekiepsko jeśli chodzi o jakość. Z tego wybrałem 20 tych najbardziej łechtających moje podbrzusze. Wśród nich jest 9 filmów, które widzieliśmy w naszych kinach w roku 2018, 8 w 2017 i 3 których nie widzieliśmy w oficjalnej dystrybucji w ogóle. Nie zanotowałem żadnej szóstki (dziesiątki), acz w sumie na upartego dwa pierwsze miejsca mogłyby na tego maxa zasłużyć. Niemniej, skoro nie dostały go od razu, to może lepiej niech tak już zostanie.

Jedziemy.


Miejsce 20
T2: Trainspotting - reż. Danny Boyle, GBR

Polska premiera: 3.03.2017
Dystrybucja:
Moja ocena: 4

Dlaczego: Nie będę udawał, że to głównie głos nostalgii i inne sentymentytakietam, bo gdybym miał zadecydować na trzeźwo, to filmu w tym zestawieniu by nie było, ale też chyba właśnie takie miał założenie, żeby zaprosić do kin moje pokolenie, które na Trainspotting wyrosło. W T2 jest dużo nawiązań i puszczania oka do widza. Niby nic, a cieszy.


Miejsce 19
Święte powietrze - reż. Shady Srour, ISR

Polska premiera: Brak
Dystrybucja: Brak
Moja ocena: 4

Dlaczego: Nad Wisłą obejrzy go niewielu, trochę szkoda, bo to pogodne i zabawne kino, które w całej masie dobrze skrojonych humorzastych dialogów kryje sporo ludowych mądrości. Świetna satyra na wiarę, jakąkolwiek i biznesy czerpiące profity z jej dystrybucji.



Miejsce 18
W ułamku sekundy - reż. Fatih Akin, GER, FRA

Polska premiera: 23.02.2018
Dystrybucja: Gutek Film
Moja ocena: 4

Dlaczego: Zaskoczenie, głównie dla mnie samego, wszak z początku film nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Trochę zbyt przerysowany i nacechowany politycznie poprawną zerojedynkową narracją, która trochę mnie uwierała, ale też nie sposób nie szanować Akina za prostotę i celność w politycznej rozprawce na temat moralnego rozkładu świata.


Miejsce 17
Distaster Artist - reż. James Franco, USA

Polska premiera: 9.02.2018
Dystrybucja: Warner Bros. Entertainment Polska
Moja ocena: 4

Dlaczego: Film instruktażowy pt. "Jak z gówna ukręciłem bat". Reż. James Franco. Szalona opowieść o cyklu tworzenia prawdopodobnie najdurniejszego filmu w historii kina, dzięki której "The Room" stał się może nie mniej durny, ale za to kultowy. Lubię takie historie.



Miejsce 16
Molly's Game - reż. Aaron Sorkin, USA

Polska premiera: 05.01.2018
Dystrybucja: Monolith Films
Moja ocena: 4

Dlaczego: Eh, Jessica, jak ja bym z tobą w tego pokera zagrał, nawet w rozbieranego. Świetna kreacja, ciekawa historia z życia zaczerpnięta, która została dobrze odwzorowana na ekranie przez Sorkina. Kawał dobrej rozrywki. Czy wspominałem już coś o boskiej Chastain?



Miejsce 15
Cicha noc - reż. Piotr Domalewski, POL

Polska premiera: 24.11.2017
Dystrybucja: Forum Film Poland
Moja ocena: 4

Dlaczego: Jedyny polski rodzynek w zestawieniu, ale sam już do końca nie wiem, czy rzeczywiście zasłużył na tak wysokie miejsce. Tuż po napisach końcowych w kinie czułem niedosyt, dziś, po odświeżeniu tytułu w TV już nieco mniej. Film potrzebny, Święta w Polsce zdecydowanie zasłużyły na dobrą ekranizację. Ale mogło byc lepiej.


Miejsce 14
Lady Bird - reż. Greta Gerwig, USA

Polska premiera: 2.03.2018
Dystrybucja: United International Pictures
Moja ocena: 4

Dlaczego: Okres dojrzewania jest bardzo kinematograficzny i trochę patologiczny, dlatego jeśli ktoś się odważy to zwykle wychodzi z tego dobre kino. Co prawda rozterki głównej bohaterki średnio do mnie trafiały i zdecydowanie bardziej wolę własne młodociane problemy, ale i tak wchodziło jak pierwsze piwko w podstawóce.


Miejsce 13
Uciekaj - reż. Jordan Peele, USA

Polska premiera: 28.04.2017
Dystrybucja: United International Pictures
Moja ocena: 4

Dlaczego: Black Power, rasizm, panafrykanizm i gore z domieszką chilli, pieprzu i soli. Białej. Smaczne. Może i nie ma w tym wielkiego przełomu, brakuje nieco polotu i świeżości, ale za to nie sposób mu odmówić wyrazistości i charakteru. W kinie to podstawa.



Miejsce 12
Opowieści o rodzinie Meyerowitz -reż Noah Baumbach, USA

Polska premiera: Brak
Dystrybucja: Brak
Moja ocena: 4

Dlaczego: Inteligentnie przegadany, zabawny i błyskotliwy, słowem - typowy Woody Allen, tyle że nie nakręcony przez Woody'ego Allena. Doskonały dowód na to, że jakby co, to jednak istnieje życie po Allenie.




Miejsce 11
Kierunki - reż. Stephan Komandarev, BUL

Polska premiera: Brak
Dystrybucja: Brak
Moja ocena: 4

Dlaczego: Zawsze uważałem, że najwięcej o życiu wiedzą taksówkarze. Świetne historie, wyraziści bohaterowie i współczesna Bułgaria. Zupełnie jak w Polsce w latach 90-tych. Kolejny tytuł, którego doświadczy niewielu. Ale jak już ktoś na to natrafi, niech sięga bez zastanowienia.



Miejsce 10
The Square - reż. Ruben Östlund, SWE, DAN, FRA, GER

Polska premiera: 15.09.2017
Dystrybucja: Gutek Film
Moja ocena: 4

Dlaczego: Szalony i popierdolony jak Lato z radiem, czyli z założenia ma wszystko, zeby wbić się do mojej pierwszej dziesiątki, ale jednocześnie na tyle mało, by w niej mocniej zaistnieć. Dobre momenty przekładane tymi durnymi, trochę więc nierówny, ale nadal posiada wystarczające cojones.



Miejsce 9
Śmierć Stalina - reż. Armando Iannucci, GBR, FRA, BEL, CAN

Polska premiera: 27.04.2018
Dystrybucja: United International Pictures
Moja ocena: 5

Dlaczego: Kapitalna satyra i beka ze zbrodniarzy wojennych. Bo można. Duch Monty Pythona unosi się nad Placem Czerwonym. Prawdopodobnie jedyna okazja do tego, żeby obdarzyć akceptowalnym uczuciem jednego z czerwonych sukinkotów i nie mieć w związku z tym żadnego moralniaka.



Miejsce 8
Nić widmo - reż. Paul Thomas Anderson, USA

Polska premiera: 23.02.2018
Dystrybucja: United International Pictures
Moja ocena: 5

Dlaczego: Perwersyjny i poetycki, ale głównie perwersyjny. Żałuję, że tak długo mu się opierałem, bo to moja perwersja, wiecie, z tych perwersji. Wykwintny jak kolacja u królowej Elżbiety, ale jednocześnie powabny jak koncert Kultu w Stodole.




Miejsce 7
Niemiłość - reż. Andriej Zwiagincew, RUS

Polska premiera: 2.02.2018
Dystrybucja: Against Gravity
Moja ocena: 5

Dlaczego: Piękny film o nicości. Creme de la creme Zwiagincewa, który kolejny raz udowadnia, że duch Tarkowskiego jeszcze w Rosji nie umarł. Umarł Król, niech żyje Król.





Miejsce 6
Dunkierka - reż. Christopher Nolan, USA, GBR, FRA, HOL

Polska premiera: 21.07.2017
Dystrybucja: Warner Bros. Entertainment Polska
Moja ocena: 5

Dlaczego: A oni tak latają i latają, płyną i płyną, maszerują i maszerują, a potem tylko strzelają i strzelają, ale zaprawdę powiadam wam, że tego dotąd jeszcze nikt nie nakręcił lepiej. Bardzo rzeczywisty symulator wojny.




Miejsce 5
Ja, Tonya - reż. Craig Gillepsie, USA

Polska premiera: 2.03.2018
Dystrybucja: Monolith Films
Moja ocena: 5

Dlaczego: W 1994 na ZIO w Lillehammer cały świat stał murem za Nancy Kerrigan i hejtował Tonyę Harding. Ja też. Ale po tym filmie zmieniłem zdanie. Na tym właśnie polega potęga kina, że zły charakter staje się w naszych oczach bardzo ludzki i bardzo akceptowalny, mimo, że nadal robi złe rzeczy. Klasa.



Miejsce 4
The Florida Project - reż. Sean Baker, USA

Polska premiera: 22.12.2017
Dystrybucja: M2 Films
Moja ocena: 5

Dlaczego: Minęło już wiele miesięcy a mi nadal trudno zapomnieć te jaskrawe kolory. Jest jak wakacje w latach 90-tych na moim osiedlu. Jeden wielki chłopięcy pląs od boiska po ławkę, od trzepaka po klatkę schodową w bloku. A potem nagle nadchodził wrzesień i szkolny ból. Kapitalna ekranizacja wakacji.


Miejsce 3
Zabicie świętego jelenia - reż. Yorgos Lanthimos

Polska premiera: 1.12.2017
Dystrybucja: Monolith Films
Moja ocena: 5

Dlaczego: "Lśnienie" Kubricka spotyka "Antychrysta" Von Triera. Brutalne i mocno angażujące wszystkie stany emocionalne kino, które nie daje głowie ani chwili wytchnienia. Film trochę u nas niedoceniony, nie wiem czemu, może za trudny? Ja jednak doceniam i stawiam na pudle.



Miejsce 2
Blade Runner 2049 - reż. Denis Villeneuve, USA, GBR, CAN

Polska premiera: 6.10.2017
Dystrybucja: United International Pictures
Moja ocena: 5

Dlaczego: Zeszłoroczny wymiatacz, ale jak zasady to zasady. Trudno, żeby zabrakło go w czołówce, gdyż ma wszystko to za czym uganiam się jak wariat. Świetnie oddziałuje na mój sentymentalizm. Jest jak wymarzona kobieta za którą uganiałeś się w liceum i którą nagle spotykasz po latach w klubie przy barze. Nadal to ma, do tego urosły jej cycki. Bierzesz więc ją za rękę i stawiasz śniadanie.


Miejsce 1
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri - reż. Martin McDonagh, USA

Polska premiera: 2.02.2018
Dystrybucja: Imperial - Cinepix
Moja ocena: 5

Dlaczego: Już w lutym przewidywałem, ze to prawdopdobnie zwycięzca tego zestawienia i choćbym raz jeszcze przetasował wszystkie karty to i tak z tej talii wyciągnę Trzy billboardy... jako te pierwsze. Kino kompletne, angażujące, uczciwe i proste, z którym jest mi dobrze. Po prostu.





Na koniec debeściaki roku 2018 w kategoriach zupełnie z dupy:

Hasło roku: Kurwa, jaki dzban
Człowiek roku: Clint Eastwood. Za to, że mu się jeszcze chce oraz za: "Hollywood jest miejscem zdrajców i pedofilów" i "polityczna poprawność zabija przemysł filmowy"
Dziad roku: Kevin Spacey
Cycki roku: Joanna Kulig
Gniot roku: Tomb Raider
Serial roku: Terror i Ślepnąć od świateł (nie mogę się zdecydować)
Polski film roku: Zimna wojna
Idiota/tka roku: Martyna Wojciechowska za "Plastik nie taki zły"
Reżyser roku: Alfonso Cuaron
Rozczarowanie roku: Nigdy cię tu nie było
Chujowy film roku: Kobiety mafii
Wydarzenie roku: Wojna Kleru z AntyKlerem
Najgorszy program TV roku: Hipnoza TVN
Najgorsza reklama w TV roku: Dom Development "Dobrzy ludzie powinni mieszkać w dobrych miejscach"
Smród roku: TVP
Impreza roku: Urodziny Hitlera na TVN
Facepalm roku: Siostry Godlewskie
Irytująca piosenka roku: Paweł Domagała - Weź nie pytaj
Objawienie roku: Claire Foy
Wyskakujący/a z lodówki roku: Julia Wieniawa
Złodziej roku: Polscy piłkarze za oszukanie mnie przed MŚ w Rosji


Koniec.

niedziela, 31 grudnia 2017

Złote Ekrany 2016


Dzieńdobrywieczór się z Państwem, witam na corocznej, ósmej już gali rozdania „Złotych Ekranów”, których tak naprawdę nikt nie chce dostać, nikt się nimi nie jara i generalnie, poza mną samym każdy ma je centralnie w dupie. Prawdę mówiąc ja też mam je w dupie, bo z samego założenia są bez sensu, gdyż wszelkie zestawienia oraz subiektywne rankingi są tak potrzebne światu jak wybory Miss w Niemczech, ale tradycja rzecz święta, i jak co Święta, zamiast jak przykładny Katolik myć okna i lepić pierogi, siadam sobie wygodnie w wygodnym pluszu, polewam łychę z lodem i filtruję cały kinematograficzny rok sprawdzając przy tym, czym dane produkcje przysłużyły się ludzkości oraz mnie samemu najbardziej. Nie wiem po co. Chyba dla jaj.

Przypominam wszystkim zapominalskim, oraz informuję tych nowoprzybyłych i zagubionych w sieci, że jest to najprawdopodobniej jedyny ranking w polskim Internecie, który układa TOP20 filmów według daty produkcji, a nie daty premiery w polskim kinie, która jak powszechnie wiadomo, czasem zjawia się u nas kilka dni po reszcie świata (rzadko), czasem następuje u nas po kilku miesiącach (częściej), a czasem nie pojawia się w polskiej dystrybucji kinowej nigdy (najczęściej). Dlatego właśnie mój ranking jest inny i z pozoru wydaje się być nieco spóźniony do innych rocznych rankingów, które zalewają właśnie cały Internet, ale interesuje mnie to mniej więcej tyle, co Sylwester z dwójką w Zakopanem.

Więc. Jako, że kończy się właśnie rok 2017, ranking dwudziestu najlepszych filmów według lekko wypitego już Wujka Ekrana będzie dotyczył produkcji debiutujących na świecie i w odległej galaktyce w roku pańskim 2016. Proste jak budowa czachojebni Ryszarda Petru. Ok, tyle tytułem wyjaśnienia i wstępu też tyle, akurat szkło idealnie schłodzone, a za kilka godzin rozpocznie się w naszych głowach sylwestrowy bal, można więc zaczynać. Meine Lejdis und Monsieur, galę „Złotych Ekranów 2016” poprowadzi w tym roku człowiek roku w Hollywood – Hervey Weinstein.

Nominowanych do najlepszej dwudziestki filmów w tym roku było 62. Z dwudziestu szczęsliwców 9 miało polską premierę w roku 2016, 8 w roku 2017, zaś 3 nie pojawiły się w szerokiej dystrubucji w ogóle. W mojej opini rok produkcyjny 2016 był słaby, oceniłbym go na 3 i pół cycka. Nie uraczyłem nikogo ani jedną maksymalną oceną, padło też ledwie kilka piątek oraz cały las czwórek. Już teraz widzę, że przyszłoroczny ranking będzie znacznie ciekawszy, ale o tym za rok. Jak dożyję. Ok. do rzeczy.


Miejsce 20
Zwierzęta nocy - reż. Tom Ford, USA

Polska premiera: 18.11.2016
Dystrybucja: United International Pictures
Moja ocena: 4

Dlaczego: Po pierwszym kontakcie uznałem go za średnio udanego dziwoląga, który aspirował do bycia wielkim, a okazał się być tylko widowiskowym rozgardiaszem z pustką w treści, tak za drugim razem niby nadal był pretensjonalny i miałki jak siostry Godlewskie, to jednak w jego oceanie nicości dostrzegłem kilka przyjemnych dla oka drobiazgów, które ostatecznie kupiły mnie na tyle, by wyróżnić go w zestawieniu. Nie wiem, czy to świadczy bardziej dobrze o nim samym, czy też bardziej źle o całym roku.


Miejsce 19
Midnight Special - reż. Jeff Nichols, USA

Polska premiera: Brak
Dystrybucja: Warner Bros. Entertainment Polska
Moja ocena: 4

Dlaczego: Gdybym obejrzał go dziś, uznałbym go za piątą wodę po herbacie, bezczelną wtórność, a może nawet i plagiat chcący ogrzać się w blasku Stranger Things. Jednak na jego szczęście to on był minimalnie szybszy, przez co zmienia się nieco optyka. Jeff Nichols w swojej opowieści z pogranicza światów sięgnął po dobrze nam znaną klasykę kina Sci-Fi z lat 80-tych. Tą spod sztandarów Spielberga, E.T. i Bliskich spotkań trzeciego stopnia. Zatem, szanowny Netflixie, pobite gary.



Miejsce 18
Aż do piekła - reż. David Mackenzie, USA

Polska premiera: 2.09.2016
Dystrybucja: Kino Świat
Moja ocena: 4

Dlaczego: Głównie za nigdy niekończącą się w mojej głowie tęsknotę za klimatem amerykańskiej prerii, widokiem flanelowych koszul i teksańskich kapeluszy. Niby to wszystko już było. Twardzi faceci i typowa prosta historyjka powstała z  klasycznego mezaliansu kryminału oraz thrillera z sensacją. Dobrze obsadzony, dobrze zagrany i dobrze nakręcony, po prostu kurewskie dobre męskie kino, które smakuje jak dobrze wysmażony teksański stek popity burbonem z Kentucky. Tak trzeba żyć.




Miejsce 17
Ja, Daniel Blake - reż. Ken Loach, GBR, FRA, BEL

Polska premiera: 21.10.2016
Dystrybucja: M2 Films
Moja ocena: 4

Dlaczego: Oczekiwania miałem duże, jak zwykle przed pierwszą randką. Po zwiastunie w myślach układałem już listę najlepszych filmów roku zaczynając ją właśnie od najnowszego dziecka Loacha. Do tego Złote Palmy, Cezary, BAFTY, szaleństwo, a po pierwszym zetknięciu jednak lekkie rozczarowanie, z naciskiem na "lekkie". Niby załapał się do rankingu, ale wylądował dość nisko. Niemniej to dobre i typowe dla Brytyjczyka kino społeczne, angażujące widza i walczące o ludzką godność, ale jego moce mnie nie zaspokoiły i noc spędziłem sam w swoim łóżku.


Miejsce 16
Cloverfield Lane 10 - reż. Dan Trachtenberg, USA

Polska premiera: 22.04.2016
Dystrybucja: United International Pictures
Moja ocena: 4

Dlaczego: Trachtenberg przy pomocy rasowego thrillera zrobił widzom, a także i mi sporego psikusa. Wybornie oszukał naszą czujność. Przy okazji udowodnił też, że Sci-Fi to stan umysłu, a nie tylko gołe efekciarstwo, fajerwerki i wodotryski. Zaiste, zacne to combo milordzie. Świetny film, miła dla oka rola mojego ulubieńca - Johna Goodmana. Bez kozery powiem, że daję mu mocne cztery i pół cycka. Tak, dokładnie, takie to było dobre, jak orgietka z siostrami Kardashian.




Miejsce 15
Paterson - reż. Jim Jarmusch, USA, GER

Polska premiera: 30.12.2016
Dystrybucja: Gutek Film
Moja ocena: 4

Dlaczego: Typowy Jarmusch. Niby od dawna ma romans z nudą i był już czas, by do niej przywyknąć, ale w tym przypadku nudę pomnożył przez nie wiem, niech będzie, że osiem, i ta osiem razy większa nuda jest najbezczelniejsza i najnudniejsza jaką widziałem w tym roku. A jednoczesnie jest też nudą... najpiękniejszą. W tym z pozoru marnym żywocie głównego bohatera Jarmusch obdarzył mnie zjawiskowym pięknem, poczuciem wolności i niewzykle klimatyczną naturalnością jakie czają się gdzieś między wierszami w miasteczku Paterson. Jak w prawdziwym życiu.


Miejsce 14
To tylko koniec świata - reż Xavier Dolan, FRA, CAN

Polska premiera: 10.02.2017
Dystrybucja: Hagi
Moja ocena: 4

Dlaczego: A to ci paradoks. Z jednej strony nie lubię Dolana, powtarzam to niby od lat, a to już drugi rok z rzędu, gdzie zamieszczam jego film w mojej rocznej laurce. Chyba pora spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć wprost, że z tego wiecznego małolata o aparycji Justina Biebera jest jednak kawał reżysera. To tylko koniec świata swoją minimalistyczną i niemal teatralną konstrukcją, oraz z mistrzowskimi kreacjami aktorskimi robi taką robotę, że gdyby filmy umiały lepić pierogi, to ten nakarmiłby nimi całą wioskę w Republice Kongo.



Miejsce 13
Odyseja - reż. Jérôme Salle, FRA

Polska premiera: Brak
Dystrybucja: Brak
Moja ocena: 5

Dlaczego: Film o którym nikt prawie nie słyszał, widziało niewielu, a nawet wśród tych co widzieli zachwytów raczej nie wzbudził. Ale życie byłoby nudne, gdybym wyglądał, mówił i myślał tak samo jak inni, dlatego też idąc pod prąd winduję tą wspaniałą biografię na środek stawki debeściaków. Przepiękna bajka dla wilków morskich (czyli mła) o życiu legendarnego odkrywcy, badaczu mórz i oceanów, podróżniku, reżyserze i pisarzu - Jacquesa Cousteau. Zaraził pasją kilka pokoleń ludzi na całym świecie. W pełni zasłużył na film. Dobry film.


Miejsce 12
Honorowy obywatel - reż Gastón Duprat, Mariano Cohn, ARG, ESP

Polska premiera: 6.01.2017
Dystrybucja: Against Gravity
Moja ocena: 4

Dlaczego: Rzutem na taśmę wkradł się na listę debeściaków. Obejrzany ledwie kilka dni temu zdobył mnie na tyle, by się nad nim trochę niżej pochylić, a nawet mlasnąć z przekąsem, być moze pod wpływem emocji, a być może po prostu sobie na to zasłużył. Honorowy obywatel jest zarówno zabawny, błyskotliwy i inteligenty, jak i bardzo przenikliwy w swoim nieco dramaturgicznym wydźwięku. Trochę z niego argentyński Smarzowski, a nawet trochę lepszy obserwator ludzkiej natury.



Miejsce 11
Deadpool - reż. Tim Miller, USA, CAN

Polska premiera: 12.02.2016
Dystrybucja: Imperial-Cinepix
Moja ocena: 4

Dlaczego: Nienawidzę ekranizacji komiksowych bohaterów, rzygam już Marvelem, DC Comics i Disneyem, pozostaję zupełnie niezwruszony, kiedy pół świata płonie z podniecenia na widok kolejnej hiperprodukcji X-mena, Spidermana, Thora, czy innej Wonder Woman. Paradoksalnie jako fan komiksów z lat dzieciństwa są mi obojętne ich blockubusterowe ekranizacje, ale dla tego jednego pieprzonego Deadpoola zrobiłem wyjątek, obejrzałem i… świetnie się przy nim bawiłem. Szacuneczek. Ale ok, na tym koniec.


Miejsce 10
Ostatnia rodzina - reż. Jan P. Matuszyński, POL

Polska premiera: 30.09.2016
Dystrybucja: Kino Świat
Moja ocena: 4

Dlaczego: Jedyny polski rodzynek w zestawieniu. Barwna biografia pełna szaleństw, niedorzeczności i życiowych absurdów. Historia rodziny naznaczonej wielką charyzmą i artyzmem, ale też przekleństwem i śmiercią. Film skazany na sukces, doceniony i wyróżniony na niemal całym świecie, a jednak nie ujął mnie na tyle, by podciąć nim sobie swoich żył. Widmo śmierci i przekleństwo klanu Beksińskich nie zostało w pełni przeniesione na ekran, ale i tak jest to kawał swietnego kina.



Miejsce 9
Elle - reż. Paul Verhoeven, BEL, FRA, GER

Polska premiera: 27.01.2017
Dystrybucja: United International Pictures
Moja ocena: 4

Dlaczego: Kapitalny powrót zza światów Paula Verhoevena i to od razu w wysokiej formie. Stworzył niebanalną opowieść o mrocznej naturze człowieka, o jego fetyszach, pragnieniach i lękach. Momentami niesmaczny, okrutny i obrzydliwy, umiejętnie nasfaszerowany seksualnym napięciem, a jednoczesnie piękny i delikatny, ze świetną fabułą. Wspaniała rola Huppert, która zagrała jakby znów była Eriką z Pianistki.





Miejsce 8
Rogue One: A Star Wars Story - reż. Gareth Edwards, USA

Polska premiera: 15.12.2016
Dystrybucja: ?
Moja ocena: 4

Dlaczego: Oceniłem go wysoko wbrew samemu sobie i mam z tym osobisty problem. Jako fan starej trylogii, oraz puszczającej do niej oko Przebudzenia mocy, nowego wcielenia GW spod szyldu Disneya oczekiwałem mniej więcej tak jak śniegu w lipcu, a tu o dziwo okazało się, że to bardzo solidne, sprawnie skonstruowane kino, które nawet takiemu konserwie star łorsów jak ja przypadło do gustu. I piszę to z wielkim bólem, gdyż wewnętrznie chciałbym nazwać go gównem. Niestety nie potrafię. Ale też, bez przesady. Solidnie i nic poza tym, czyli wilk syty i Kansas City.


Miejsce 7
Toni Erdmann - reż. Maren Ade, GER, AUT, ROM

Polska premiera: 27.01.2017
Dystrybucja: Gutek Film
Moja ocena: 4

Dlaczego: Niby najlepszy film roku 2016 w Europie. Nie wiem, być może, na pewno oryginalny i nieco ekscentryczny, tak jak główny bohater tej dość osobliwej historyjki, która rozciąga się na niemal 3 godziny. Ale mimo długości nie ma tu miejsca na nudę. Dobre, wyraziste postacie, ciekawe dialogi, trochę absurdalny i wisielczy humor, w sam raz, żeby zostać zauważonym i by wnieść nieco kolorytu do mojej głowy. Solidnie i oryginalnie, chyba tylko tyle, ale i tak wystarczyło to na pierwszą dziesiątkę.



Miejsce 6
Klient - reż. Asghar Farhadi, IRN, FRA

Polska premiera: 21.04.2017
Dystrybucja: Gutek Film
Moja ocena: 4

Dlaczego: Nie wiem jak Farhadi to robi, podejrzewam, że wyciąga z szuflady swój ulubiony szablon, nożyczki i linijkę, po czym zmieniając tylko paletę kolorów dystrybuuje barwy po taśmie filmowej według określonego wzorca. Zdobywca Oscara za nieanglojęzyczny film roku 2017 jest niemal identyczny w warstwie konstrukcyjnej jak jego wcześniejsze, równie dobre Przeszłość, czy Rozstanie, a jednocześnie tak bardzo od nich inne. No kurwa, geniusz. Geniusz i wybitny znawca meandrów ludzkiej psychiki.



Miejsce 5
Dziennik maszynisty - reż. Miloš Radović, CRO, SRB

Polska premiera: Brak
Dystrybucja: Brak
Moja ocena: 5

Dlaczego: Zapewne niewielu z was będzie miało okazję zmierzyć się z tym tytułem, ale jeśli tylko gdzieś rzuci wam się on w oko, to łykajcie bez zastanowienia. Prawdziwy samograj, pewniak u bukmacherów i miłość od pierwszego wejrzenia w jednym. Obłędny bałkański klimat, dystans do życia i boski czarny humor. Do tego barwne postacie oraz lekkość narracji powodują, że ta zabawna opowieść o starzejącym się maszyniście nie ma żadnych słabych punktów.



Miejsce 4
Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie - reż. Paolo Genovese, ITA

Polska premiera: 6.01.2017
Dystrybucja: Aurora Films
Moja ocena: 4

Dlaczego: Najlepszy dowód na to, że dobre i wciągające kino nie musi mieć w chuj lokacji, wyszukanej scenografii, wodotrysków i ujęć z dziesiątek kamer z boku, skoku i rozkroku. Wystarczy zamknąć grupkę zdolnych aktorów w jednym niedużym mieszkaniu, dać im do wykucia na blachę ciekawy scenariusz, pozwolić lekko poimprowizować i mamy przepis na dobry film. Szacuneczek dla Włochów i naszej ślicznej Kasi Smutniak.





Miejsce 3
Milczenie - reż. Martin Scorsese, USA, ITA, MEX, JPN

Polska premiera: 17.02.2017
Dystrybucja: Gutek Film
Moja ocena: 4

Dlaczego: Liryczny i bardzo osobisty film Scorsese, który zawiera zbiór filozoficznych rozważań na temat wiary, Boga w ogóle, ale też wchodzi w korelacje z zupełnie mniej boskimi, stricte ludzkimi przekleństwami i powinnościami: przeznaczeniem, wiernością, odwagą, poświęceniem, strachem, cierpieniem i bólem. Wspaniałe uniwersum nisko pochylające się nad moralną kondycją współczesnej ludzkości.






Miejsce 2
Przełęcz ocalonych - reż. Mel Gibson, USA, AUS

Polska premiera: 4.11.2016
Dystrybucja: Monolith Films
Moja ocena: 5

Dlaczego: Jedna z nielicznych piątek w tym zestawieniu, która nawet otarła się o sześć. Kolejny samograj. Historia tak bardzo szalona i niedorzeczna, że aż piękna, silnie patetyczna, a wręcz romantyczna. Aż dziw, że nikt dotąd w Hollywood po nią nie sięgnął. Ale też ze względu na wielką religijność głównego bohatera, oraz niechęć do obrazowania tego typu historii przez  srodowisko filmowców aż tak bardzo nie dziwi. Wielki film, jednocześnie wojenny i antywojenny. Prawdziwy rodzynek. Dobra robota Panie Gibson.



Miejsce 1
Manchester by the Sea - reż. Kenneth Lonergan, USA

Polska premiera: 20.01.2017
Dystrybucja: United International Pictures
Moja ocena: 5

Dlaczego: Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem okazję zderzyć się z tak perfekcyjnie skonstruowanym filmem, który mknie po dramatycznie wąskiej i krętej szosie z gracją rollercoastera. To jedno z najprzyjemniejszych dwóch godzin jakie spędziłem w tym roku w kinie. To także jeden z nielicznych melodramatów, który pokochają również mężczyźni, a to głównie dlatego, że to film o nas i dla nas - facetów właśnie. Przejmujący i niezwykle celny przegląd naszych przekleństw, marzeń i lęków. Lonergan woła nim do nas: "Panowie, nie mazgajcie się. Chłopaki nie płaczą!" I za to należy się autorowi żółwik.





Na koniec mały bonus w postaci debeściaków roku 2017 w kategoriach z dupy:

Hasło roku: metoo
Człowiek roku: Hervey Weinstein
Dziad roku: Patryk Vega
Cycki roku: Alexandra Daddario
Gniot roku: Obcy: Przymierze (Botoks pewnie bardziej, ale nie oglądałem)
Serial roku: Narcos 3
Polski film roku: Cicha noc
Idiota roku: Maja Ostaszewska (acz konkurencja duża)
Reżyser roku: Denis Villeneuve
Rozczarowanie roku: Twin Peaks 3
Wydarzenie TV roku: Gala 25-lecia Polsatu
Smród roku: Hollywood
Facepalm roku: Przejęcie 21st Century Fox przez Disneya
Objawienie roku: Siostry Glonojad
Złodziej roku: Netflix

Do siego!