Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Festiwale. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Festiwale. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 października 2012

WFF tuż tuż



Dla mnie, urodzonego Warszawiaka w życiu miasta najważniejsze są trzy wydarzenia w roku. Kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, początek sezonu ligowego w piłce skopanej (należę do masochistów i to dyplomowanych) oraz... Warszawski Festiwal Filmowy.

Pewnie już wszyscy zauważyli, acz pewny tego do końca nie jestem, że właśnie rozpoczął się kalendarzowy październik. Jak co roku przyprowadził on ze sobą depresję zakaźną, szok i przerażenie, a także zimno i ciemność o 18, ale mimo to lubię ten miesiąc właśnie ze względu na WFF. Dostarcza mi on, jak i tysiącom rdzennym oraz farbowanym Warszawiakom dziesięć dni błogiej i permanentnej kinowej radości, w której liczy się tylko jedno, przepraszam, dwa, dwie... jakkolwiek: Zdążyć na seans, usiąść na sali gdzieś blisko środka ekranu i jeszcze najlepiej koło ładnej pani (jednak trzy). Jest to moja festiwalowa dewiza już od 8 lat, czyli od kiedy obudziłem się pewnego ranka zlany potem i stwierdziłem jeszcze leżąc, że właściwie to skoro jaram się tymi filmami nieco bardziej od przeciętnego i statystycznego kinofila, to dlaczego debilu patentowany nie wskoczysz na wyższy level wtajemniczenia i nie pobaraszkujesz z ambitnymi filmami, których w normalnym kinie przecież nie uświadczysz, a masz je tuż obok i to na wyciągnięcie ręki? Odpowiedź była nagła i twierdząca. Tak, faktycznie, jestem debilem. Poszedłem więc na pierwszy w mym życiu festiwal kiedy to działał jeszcze Relax oraz festiwalowała Luna i tak już tkwię w tym kaprysie po szyję i po dzień dzisiejszy.

WFF to moje okno na filmowy świat, właściwie jedyne tak szeroko rozwarte w ciągu roku, bo leń ze mnie permanentny i nie chce mi się dupy ruszyć gdzieś dalej, na inne festiwale w kraju, że o zagranicy nawet nie pomnę. Turystą kinematograficznym nie jestem, łowcą sensacji i autografów tym bardziej, wystarcza mi te kilkanaście tytułów z pośród dwustu starannie wyselekcjonowanych z całego światowego wachlarza. Stefan Laudyn - szef wszystkich szefów, osiągnął ze swoim (naszym) festiwalem stan kompletny. Tak właśnie. Gdybym musiał wymyślić choć jedną i tylko jedną rzecz jakiej mi w nim brakuje, lub co można byłoby zmienić, poprawić, to musiałbym się długo z tym trudzić, by ostatecznie wciągnąć na maszt białą flagę. Owszem, wolałbym bezduszne Multikino w Złotych Tarasach zamienić na jakieś klasyczne, kultowe na mapie Warszawy kino, by wykreślić ze scenariusza obowiązkowe przedzieranie się przez gąszcz galerianek w celu dostania się na szczyt szczytów tej kiczowatej i futurystycznej kopuły kryjącej sale kinowe, ale cóż, ze względów logistycznych, organizacyjnych i ekonomicznych, WFF musi pozostać lojalny Złotym Tarasom, a ja wraz z nim.

W Warszawie nie ma za to czerwonych dywanów, milionów fleszy i nieznośnego przepychu jakim rządzi się Cannes, LA, czy Wenecja. Aktorzy, producenci i reżyserzy przyjeżdżają do nas, a jakże, ale często zamiast w szykownych wieczorowych uniformach, spotkać i pogadać z nimi można w jeansach i wyciągniętych koszulach gdzieś w korytarzu za rogiem. Weekendowy luźny casual udziela się wszystkim, od gości po gospodarzy, właśnie za ten swobodny klimat WFF lubię najbardziej. Festiwal ten jest jakby bardziej dla ludzi, a nie w formie śmietanki na torcie dla szeroko rozumianego przemysłu filmowego. A jak dodamy do tego jeszcze niszowy i zjawiskowy repertuar, filmy nagradzane w ciągu roku na wielu znaczących festiwalach, lub po prostu światowe i europejskie premiery oraz fakt, że blisko 90% wyświetlanych w ciągu 10 dni filmów nigdy nie trafi na ekrany polskich kin i na listy płac dystrybutorów, to wykrystalizuje się obraz imprezy kompletnej. Po co więc mam jeździć gdzie indziej, jak pod nosem mam taki skarb?


Dziś rozpoczyna się przedsprzedaż biletów, finał mojego ulubionego festiwalowego etapu. Przez ostatnie dni i jak co roku wertowałem z ołówkiem w ręku cały repertuar, sprawdzałem interesujące mnie filmy, czytałem w necie ich krótkie opisy, szukałem zwiastunów, informacji jakichkolwiek, sprawdzałem daty emisji i stawiałem je w opozycji do planów dnia powszechnego. Uwielbiam ten moment, tak jak ostateczne składanie z bananem na twarzy zamówień na bilety. Ci, którzy mają akredytki prasowe, nigdy nie poczują w pełni klimatu WFF. Stanie w wielogodzinnych kolejkach jak przed laty w Hybrydach może już dziś nie nam grozi, ale nie da się ukryć, że siła WFF tkwi właśnie w tym tłumie wariatów na punkcie kina oraz poczucia tego, że jest się szalenie ważnym pierwiastkiem całej tej wybuchowej tablicy Mendelejewa.

Za 9 dni rozpoczyna się więc wspaniała zabawa. Zachęcam do udziału w niej wszystkich stołecznych wraz z przyległościami, którzy jakimś sobie tylko znanym sposobem nie doświadczyli jeszcze festiwalowych wrażeń. Bilety są tu tańsze niż na komercyjne weekendowe spędy w multipleksach, bo po 12 i 18zł, a i klasa filmów często o wiele wyższa i ciekawsza. Sale pękają w szwach, siadasz gdzie chcesz, oglądasz co chcesz, od krótkiego metrażu, przez dokument po fabułę i animację, a i pogadać możesz po filmie z reżyserem i powiedzieć mu wprost, że fajnie, że jest. Oddając swoją notę za dopiero co obejrzany film stajesz się także częścią widowiska, a twój głos jest cenniejszy niż ten oddany, tudzież zmarnowany w wyborach parlamentarnych.

W tym roku może nie pobiję rekordu sprzed dwóch lat, gdzie obejrzałem coś pod 20 filmów, ale mam nadzieję, że mocne 13 tytułów na które postawiłem swe karty dostarczy mi pełnię satysfakcji. Więcej się niestety nie dało, na przeszkodzie stanęła praca, finanse i inne obowiązki, których przeskoczyć po prostu się nie da. Nie było więc łatwo wybrać spośród około 30 filmów z kategorii absolutnych most view. Ale też, nigdy się nie da zrobić tego do końca. Postaram się też rzecz jasna naskrobać słów parę o każdym z nich i to pomimo mojego arcy ślimaczego zbierania się do stukania w te czarne jak warszawskie niebo klawisze. Tak na marginesie, jakby ktoś znał jakiś sensowny motywator, tak, żeby mnie sensownie zmotywował do regularnego pisania, to przyjmę go lub ją z rozkoszą. Jednak najlepiej by było, jakby ten motywator posiadał dwie nagie piersi.

Także tego. Do usłyszenia, oddaję głos do studia.

Więcej szczegółów, informacji o biletach, repertuar, opisy filmów oraz kto z kim i za ile, na stronach festiwalu: http://www.wff.pl/



niedziela, 20 września 2009

Idzie młodość

34. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych
Nagrody przyznane.


Największa śmietanka polskiego kina bawiła się w ostatnich dniach w Gdyni, gdzie oto w dniu dzisiejszym został ogłoszony przez przewodniczącego jury - Krzysztofa Krauze, werdykt na który czekało wielu miłośników polskiego kina.
Myślę że wyniki są na pierwszy rzut oka dość zaskakujące, ale w sumie po przejrzeniu listy członków jury, dziwić za bardzo nie powinny.

Generalnie w tym roku rządziły filmy nakręcone przez młodych twórców. To cieszy. Widać że coś się ruszyło w polskim filmowym bagienku. Czas pokaże, czy to tylko jednorazowy skok w bok, czy trwała tendencja.

Złote Lwy za najlepszy polski film roku powędrowały do debiutanta, Borysa Lankosza, za film Rewers.
Mówiło się o nim, że to murowany faworyt. Nie wiele więcej potrafię o nim napisać. Ale sam fakt że szacowne jury przyznało tej produkcji w sumie sześć statuetek, świadczy o jego wyjątkowości. Cóż... sprawdzimy. W kinach pod koniec listopada. Poza tym został też naszym kandydatem do Oscara. Mam mieszane odczucia.

Jeden z najgłośniejszych tytułów tego roku, Wojna polsko-ruska, w sumie otrzymała 4 nagrody. W tym za najlepszego aktora (Szyc).

Najlepszym reżyserem w 2009 roku został Wojciech Smarzowski za Dom zły o którym słyszałem same dobre rzeczy. Ci co go widzieli, porównują go do świetnego Fargo. Nagroda ta tylko spotengowała moją prywatną ciekawość.

Z całego zestawienia warto bez wątpienia zwrócić uwagę jeszcze na jeden film. Mowa o Lesie Piotra Dumały, który otrzymał Nagrodę specjalną jury, a w kuluarach ponoć szeptano iż to najlepszy film, ale trudny i niszowy. Spodoba się pewnie tylko smakoszom kina.


Oto pełna lista nagrodzonych:


Złote Lwy: Borys Lankosz "Rewers".
Srebrne Lwy: "Wojna polsko-ruska"
Nagroda specjalna jury: "Las"
Reżyseria: Wojciech Smarzowski ("Dom zły")
Scenariusz: Łukasz Kośmicki i Wojciech Smarzowski ("Dom zły")
Debiut reżyserski: Katarzyna Rosłaniec ("Galerianki")
Aktorka: Agata Buzek ("Rewers")
Aktor: Borys Szyc ("Wojna polsko-ruska")
Aktorka drugoplanowa: Dorota Kolak ("Jestem Twój")
Aktor drugoplanowy: Marcin Dorociński ("Rewers")
Debiut aktorski: Filip Garbacz ("Świnki")
Zdjęcia: Marcin Koszałka ("Rewers")
Muzyka: Włodzimierz Pawlik ("Rewers")
Scenografia: Elwira Pluta ("Magiczne drzewo", "Wszystko co kocham")
Montaż: Paweł Laskowski ("Dom zły")
Dźwięk: Mateusz Adamczyk ("Wojna polsko-ruska")
Kostiumy: Anna Englert ("Wojna polsko-ruska", "Handlarz cudów")
Charakteryzacja: Mirosława Wojtczak, Ludmiła Krawczyk i Waldemar Pokromski ("Rewers")

niedziela, 23 sierpnia 2009

Nadchodzi Warszawski Festiwal Filmowy

WFF Zapowiedź


Warszawski Festiwal Filmowy obchodzi w tym roku jubileusz 25-lecia. Tegoroczny Festiwal odbędzie się w dniach 9-18 października w "Multikinie Złote Tarasy", "Kinotece" oraz, po latach przerwy, w kinach “Kultura” i “Rejs”.



Partnerem Strategicznym Warszawskiego Festiwalu Filmowego jest od 2008 roku RWE - jedna z największych europejskich firm energetycznych.
Na program WFF składa się pięć sekcji konkursowych:
- Konkurs Międzynarodowy, dla filmów fabularnych z całego świata – główna nagroda "Warsaw Grand Prix", ufundowana przez Prezydenta Warszawy, to 100.000 złotych
- Konkurs 1-2, dla debiutantów
- Konkurs “Wolny Duch”, dla filmów niezależnych, niekonwencjonalnych, nowatorskich
- Konkurs Pełnometrażowych Dokumentów
- Konkurs Filmów Krótkometrażowych.
Niekonkursowa część programu WFF to sekcje:
- Mistrzowskie dotknięcie - najnowsze dzieła uznanych reżyserów
- Odkrycia – artystyczne wizje współczesnego świata
- Rodzinny Weekend Filmowy – propozycje dla najmłodszych widzów i ich rodziców.

Prace nad programem festiwalu potrwają do połowy września. Organizatorzy otrzymali w tym roku rekordową liczbę zgłoszeń. Program festiwalu obejmie ponad 200 premierowych filmów wyświetlanych przez 10 dni w kinach w centrum Warszawy. Pełny program WFF oraz imprez towarzyszących zostanie ogłoszony na konferencji prasowej w środę 23 września.

Źródło: http://www.wff.pl/

Będzie się działo :)

A tak było rok temu.

niedziela, 24 maja 2009

Cannes 2009

Ależ ten rok zasuwa. Zakończył się właśnie 62 już Festiwal Filmowy w Cannes. Zdobywcą Złotej Palmy na rok Anno Domini 2009 jest Austriak Michael Haneke i jego "Biała wstążka".

Powiem szczerze że nie wiele wiem o tym filmie, ale to co czytałem, jak najbardziej mnie zaciekawiło. Z resztą... od lat już oglądam wszystkie wyróżnione w Cannes filmy i w zdecydowanej większości są to po prostu kapitalne produkcje. Myślę że nie inaczej będzie i tym razem.

Równie interesującą nagrodę Grand Prix otrzymał francuski "Un Prophete" Jacquesa Audiarda. W tym przypadku jest to dla mnie nawet jeszcze większa niewiadoma.

Swoją premierę miał za to w Cannes długo oczekiwany "Antychryst" Larsa von Triera. Lada chwila wchodzi do naszych kin i nie ukrywam że mam na niego wielką chrapkę. Zasłyszane zdania i opinie są mocno zróżnicowane. Jedni klaskali, inni wychodzili w trakcie i gwizdali. Cóż.. umiesz liczyć licz na siebie. Sam nie długo ocenię.

Lista nagrodzonych:


Złota Palma Biała wstążka

Grand Prix Un Prophete

Najlepsza aktorka Charlotte Gainsbourg (Antychryst)

Najlepszy aktor
Christoph Waltz (Bękarty wojny)

Najlepszy reżyser Brillante Mendoza (Kinatay)

Najlepszy scenariusz Mei Feng (Chun feng chen zui de ye wan)

Nagroda jury:

"Fish Tank" reż. Andrea Arnold
"Thirst" (Bak-jwi) reż. Park Chan-wook

Złota Kamera (dla debiutanta)

Nagroda główna: "Samson and Delilah" reż. Warwick Thornton
Specjalne wyróżnienie: "Ajami" reż. Scandar Copti i Yaron Shani

Złota Palma dla filmu krótkometrażowego:

Złota Palma: "Arena" reż. Joao Salaviza
Wyróżnienie: "The Six Dollar Fifty Man" reż. Mark Albiston, Louis Sutherland

poniedziałek, 23 lutego 2009

Slumdog zgarnął wszystko

Oscary 2009


Zdziwieni?
Ja trochę. Osiem razy Slumdog, to jak dla mnie o przynajmniej cztery za dużo. Zdobył w sumie najważniejsze. Najlepszy film i reżyseria. Dziwna sprawa. Fajny film, ale jak dla mnie zupełnie nieoscarowy. No ale co kto lubi. Boyle może być z siebie dumny. Za w sumie dość niski budżet dorobił się prawdziwej maszynki do zarabiania grubych pieniędzy. Zdobył już wcześniej i Złotą Żabę na Camerimage i w Toronto coś tam mu dali, do tego Najlepszy Film Brytyjski i coś tam jeszcze. Pozłacany Oscar nie będzie więc czuł się osamotniony w bogatej gablotce. Miło że przynajmniej kiepski Button z 13 nominacji obronił się tylko w trzech. Zasłużył.

Co do aktorów. W sumie bez sensacji, choć ja bym akurat postawił na Rourke. Nie sprawdził się więc zatem grożący skandalem przeciek, czy tam przekręt. Sean Penn i Kate Winslet. Penelopka też, za drugi plan. I fajno.

Łoto kompletna lista laureatów.


Najlepszy film: „Slumdog. Milioner z ulicy”

Najlepszy reżyser:
Danny Boyle („Slumdog. Milioner z ulicy”)

Najlepszy aktor: Sean Penn („Obywatel Milk”)

Najlepsza aktorka: Kate Winslet („Lektor”)

Najlepszy aktor drugoplanowy: Heath Ledger („Mroczny rycerz”)

Najlepsza aktorka drugoplanowa:
Penelope Cruz („Vicky Cristina Barcelona”)

Najlepszy scenariusz oryginalny: Dustin Lance Black („Obywatel Milk”)

Najlepszy scenariusz adaptowany:
Simon Beaufoy („Slumdog. Milioner z ulicy”)

Najlepsze zdjęcia: Anthony Dod Mantle („Slumdog. Milioner z ulicy”)

Najlepsza muzyka: A.R. Rahman („Slumdog. Milioner z ulicy”)

Najlepszy film nieanglojęzyczny: „Departures” (Japonia)

Najlepsza pełnometrażowa animacja: „Wall-E”

Najlepszy montaż: Chris Dickens („Slumdog. Milioner z ulicy”)

Najlepszy pełnometrażowy dokument: „Człowiek na linie” - James Marsh

Najlepsze efekty specjalne: „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” (Eric Barba, Steve Preeg, Burt Dalton, Craig Barron)

Najlepszy dźwięk: „Slumdog. Milioner z ulicy” (Ian Tapp, Richard Pryke, Resul Pookutty)

Najlepszy montaż efektów dźwiękowych: Richard King („Mroczny rycerz”)

Najlepsze kostiumy Michael O’Connor („Księżna”)

Najlepsza scenografia i dekoracje: „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” (Donald Graham Burt, Victor J. Zolfo)

Najlepsza charakteryzacja: Greg Cannom („Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”)

Najlepsza piosenka: „Jai Ho„ z filmu „Slumdog. Milioner z ulicy” - muzyka: A.R. Rahman, słowa: Gulzar

Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny:
„Smile Pinki” - Megan Mylan

Najlepszy krótkometrażowy film animowany: „La Maison en Petits Cubes” - Kunio Kato

Najlepszy aktorski film krótkometrażowy: „Spielzeugland” - Jochen Alexander Freydank