niedziela, 26 czerwca 2011

Rodzina słowem silna

Kieł
reż. Giorgos Lanthimos, GRE, 2009
94 min. Against Gravity
Polska premiera: 10.06.2011



O Grecji jest ostatnio głośno z pobudek stricte gospodarczych i politycznych. Kraj bogów, słońca i oliwek stanął na krawędzi bankructwa i w zasadzie nie ma już przed jego zadłużoną po uszy gospodarką żadnej nadziei. Lada chwila rozpocznie się wielka wyprzedaż wartościowych greckich spółek za bezcen. Unijne krwiożercze grube ryby już teraz ostrzą sobie zęby na szybki i łatwy zarobek kosztem biedniejszego „brata” będącego w potrzebie. Brutalna gra polityczna nikogo już dziś nie szokuje. Prawo rynku i pieniądza już dawno wyparło z naszej świadomości prawa moralne i etyczne. Dopóki mamy co do garnka włożyć, niech się dzieje wola euro i dolara. Także i ja skorzystałem, choć w bardzo symbolicznym wymiarze, z greckiej wyprzedaży, lecz tylko tej kulturalnej i w zupełnie innym celu. Wykupiłem bilet do kina na jeden z najgłośniejszych i zarazem bardzo kontrowersyjnych greckich filmów ostatnich lat.

Nominowany do tegorocznego Oscara Kieł Giorgosa Lanthimosa to szokujące dzieło, które świetnie komponuje się z aktualnymi trendami jakie panują we współczesnym trochę zagubionym postępowym społeczeństwie. Film w którym w dość odważny i perwersyjny sposób rzuca się rękawicę w stronę kulejącej nieco matki cywilizacji, ale przede wszystkim, brutalnie wpycha swoje grube paluchy w model rodziny, który od pokoleń jest bastionem świętości i nietykalności.

Lanthimos odsmażył nie tak znów bardzo starego kotleta i zabawił się w popularnego na całym świecie przed mniej więcej dekadą Wielkiego Brata. Jednak jego spojrzenie na zagadnienie pełnej kontroli oraz inwigilacji ludzkich czynów i umysłów różni się trochę od komercyjnej, średnio udanej adaptacji proroczej wizji Orwella znanej nam z telewizji. Grek poszedł krok dalej. Zamykając w wielkim domu z ogrodem całą pięcioosobową rodzinę, wykrzyczał wszystkie słabości znanych nam systemów wartości, oraz ostrzegł przed ich społeczno-politycznymi konsekwencjami.

Bohaterami greckiej tragikomedii jest wychowywana przez szalonego ojca i jego usłużną mu małżonkę trójka dorosłego już rodzeństwa. Dwie siostry i syn dorastają w domu i ogrodzie z basenem otoczonym wielkim płotem. Nigdy nie byli po jego drugiej stronie, nie mieli żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie są więzieni siłą, po prostu wiedzą, że po drugiej stronie czai się zło które ich pożre. Są na swój sposób szczęśliwi, bawią się we własne gry, zbierają wartościowe punkty które są im przyznawane przez rodziców. Żyją w świecie który został pieczołowicie zaplanowany i narzucony im z góry od dnia ich poczęcia. Świat ten jest pełen absurdu, niedorzeczności ale też i groteski. Dzieci nie znają milionów pojęć, a poprzekręcane słowa mają zupełnie inne znaczenie niż w świecie za płotem. Zombie to małe żółte kwiatki, a np. cipa to lampa pokojowa. Rajska beztroska miesza się z permanentną dyscypliną i praniem mózgu, ale dzieciaki wiedzą że tak po prostu trzeba, że właśnie tak wygląda świat miliona enklaw ogrodzonych wysokim płotem. Wierzą, że pewnego dnia będą mogli opuścić rodzinę i swoje chronione prze światem zewnętrznym domostwo, ale wpierw musi im wypaść prawy lub lewy kieł. To znak, który będzie oznaczał ich pełną dorosłość oraz który zabierze ich do świata o którym nic tak naprawdę nic nie wiedzą.

Tak więc Kieł jest czymś znacznie poważniejszym od świadomego więzienia ludzi w luksusowym domu dla pieniędzy. Stanowi on przemyślaną ilustrację definicji totalitaryzmu, która została zawarta w małej pigułce. Chorobliwe ambicje dyktatora i ich wpływ na otaczające go społeczeństwo. Manipulacja faktami, zakrzywianie wszelkich norm etycznych i społecznych. Kazirodztwo, przemoc, dyscyplina i to wszystko testowane na własnych dzieciach. Ze strachu? Dla ich dobra i bezpieczeństwa? Czy może dla zabawy i własnej próżności? Liczba kontrowersji, absurdu i momentami niesmacznego brutalizmu, jest nieskończona. Niektóre sceny szokują swoją bezpośredniością i dosłownością niczym filmy Hanekego. Jest też trochę humoru i uroczej groteski, przez co ciężko sklasyfikować ten tytuł i odnieść się do niego w sposób racjonalny. Rzadko mamy nad Wisłą do czynienia z kinem greckim. Z tego powodu jego dość „egzotyczne” z filmowego punktu widzenia pochodzenie, dodaje mu smaczku i orientalnej szczypty inności. Bardzo intrygującej inności.

Niedorzeczność przedstawionej przez Lanthimosa sytuacji, wydaje się zupełnie niegroźna i naturalna. Niby wiemy, że ciągle są na tym świecie kraje i krainy w których nadal funkcjonuje totalitarny model sprawowania władzy. Wiemy także, że manipulacja, czy to medialna, czy też czysto polityczna, społeczna i biznesowa, jest na porządku dziennym także w teoretycznie bardziej demokratycznych ustrojach. Również u nas jakby ktoś o dziwo jeszcze nie zauważył. Ale Kieł przez swoją odmienność i bezpretensjonalną perwersyjność, pokazuje te wszystkie zagrożenia z zupełnie innej perspektywy. Udowadnia jak łatwo jest dziś przekroczyć demokratyczne standardy także w życiu prywatnym i osobistym. Jak wiele podobnych dramatów i prań mózgu może odbywać się blisko nas, choćby w piwnicy wspaniałego sąsiada, prywatnie zboczeńca seksualnego. Nie wiem jakim konkretnie morałem chciał nas wszystkich uraczyć Lanthimos, ale jedno jest pewne. Bądźmy czujni. Wróg nie śpi.
Grecjo, trzymajcie się.

4/6

IMDb: 7,2
Filmweb: 7,3



3 komentarze:

  1. Widzę na twojej stronie kilka tytułów, które od jakiegoś czasu czekają u mnie w kolejce, może niedługo się za nie wezmę a "Kieł" właśnie dodałam do tej listy :-)
    Pozdrawiam recenzenta.

    OdpowiedzUsuń
  2. 4/6 łaskawca :)
    Wprawdzie o gustach się nie rozmawia ale zastanawiałem się właśnie czy zasługuje na mocną jedynkę ? W tym filmie co 10 minut z zegarkiem w ręku śmiesznie kopulują a jak już o tym wspominam (czy wypominam) to polecam "Spóźnionych kochanków" Whartona i poza tematem dokument z 2007 "Nanking"
    pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest coś złego w kopulowaniu? ;)

    OdpowiedzUsuń