Milczące dusze/Ovsyanki/Silent Souls
reż. Aleksei Fedorchenko, RUS, 2010
75 min.
To drugi rosyjski film jaki wybrałem na tegorocznym festiwalu i drugi ubiegający się o główną nagrodę, w dodatku oba obejrzałem tego samego dnia. Milczące dusze zostały wyróżnione na tegorocznym festiwalu w Wenecji nagrodą FIPRESCI, oraz trzema nagrodami specjalnymi.
"Kiedy umiera Tania, ukochana żona Mirona, prosi on swego przyjaciela, by pomógł mu ją pożegnać. Rytuał ma odbyć się zgodnie z tradycją nad jeziorem Nero, położonym w środkowo-zachodniej części Rosji, którą zamieszkują Maryjczycy - prastary ugrofiński lud. Choć zostali zasymilowani z Rosjanami w XVII wieku, ich mity i tradycje są żywe do dziś. Dwaj mężczyźni wyruszają w długą podróż. W jej trakcie Miron, jak każe obyczaj, dzieli się intymnymi, małżeńskimi wspomnieniami. Im bliżej są brzegów świętego jeziora, tym bardziej Miron zdaje sobie sprawę, że nie był jedynym zakochanym w Tani… Niezwykły film będący swego rodzaju żałobnym rapsodem na cześć śmierci i miłości."
Bardzo mistyczny, ascetyczny obraz. Niezwykle osobista, momentami intymna opowieść o miłości i bólu towarzyszącym podczas jej braku, doskwierającej najbardziej po śmierci ukochanej. Ciężkie i wymagające kino. Mało słów, dużo wymownego obrazu. Nostalgiczne i poetyckie. Warto.
4/6
reż. Aleksei Fedorchenko, RUS, 2010
75 min.
To drugi rosyjski film jaki wybrałem na tegorocznym festiwalu i drugi ubiegający się o główną nagrodę, w dodatku oba obejrzałem tego samego dnia. Milczące dusze zostały wyróżnione na tegorocznym festiwalu w Wenecji nagrodą FIPRESCI, oraz trzema nagrodami specjalnymi.
"Kiedy umiera Tania, ukochana żona Mirona, prosi on swego przyjaciela, by pomógł mu ją pożegnać. Rytuał ma odbyć się zgodnie z tradycją nad jeziorem Nero, położonym w środkowo-zachodniej części Rosji, którą zamieszkują Maryjczycy - prastary ugrofiński lud. Choć zostali zasymilowani z Rosjanami w XVII wieku, ich mity i tradycje są żywe do dziś. Dwaj mężczyźni wyruszają w długą podróż. W jej trakcie Miron, jak każe obyczaj, dzieli się intymnymi, małżeńskimi wspomnieniami. Im bliżej są brzegów świętego jeziora, tym bardziej Miron zdaje sobie sprawę, że nie był jedynym zakochanym w Tani… Niezwykły film będący swego rodzaju żałobnym rapsodem na cześć śmierci i miłości."
Bardzo mistyczny, ascetyczny obraz. Niezwykle osobista, momentami intymna opowieść o miłości i bólu towarzyszącym podczas jej braku, doskwierającej najbardziej po śmierci ukochanej. Ciężkie i wymagające kino. Mało słów, dużo wymownego obrazu. Nostalgiczne i poetyckie. Warto.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz