niedziela, 25 stycznia 2009

Nudne przez kiepskie

Tajne przez poufne
reż. Joel, Ethan Coen, USA, FRA, GBR 2008
96 min. Best Film


To znowu oni. Bracia Coen. Po "To nie jest kraj..." znacznie zaostrzył mi się apetyt na ten reżyserski duet. A raczej - powrócił mi apetyt. Czytane opinie? Różne, różniste. Jednak nie traktując ich ze zbyt wielką powagą, oraz mając na uwadze fakt, że statystycznie braciszkowie tylko średnio raz na kilka lat płodzą naprawdę wybitny film, sięgnąłem po ich najnowszy produkt, lecz z dużą dozą ostrożności. Nie oczekiwałem po nim zbyt wiele. Ale mocna obsada dawała nadzieję na podtrzymanie dobrej, ubiegłorocznej braterskiej passy.

Tym razem braciszkowie zaserwowali nam komedię. Czyli konwencję w której czują się chyba najlepiej. Ponownie wielkie nazwiska i znowu wątek szpiegowski. Sprawdzona recepta, a może wygodnictwo? Muszę przyznać, iż lista nazwisk biorących udział w tym jednak umiarkowanie śmiesznym przedstawieniu, zrobiła na mnie całkiem duże wrażenie. Lubię ten łysy łeb Malkovicha, oraz jego charakterystyczny grymas na twarzy, pojawiający się niemal w każdej produkcji do której zostanie zaproszony. Mam do niego słabość, więc zacznę od niego. Tym razem powierzono mu rolę agenta CIA. Coenowie wyposażyli go w niewierną żonę, problemy z alkoholem, oraz idące za tym problemy w pracy. Życie. Nasz agent Cox w konsekwencji traci swoje prestiżowe stanowisko. W akcie wściekłości, a może i desperacji, postanawia spisać swoje wspomnienia w celu ośmieszenia i skompromitowania swoich dawnych kolegów.

Coenowie nie byli by jednak sobą, gdyby nie postanowili utrudnić troszeczkę życie Coxowi. I tak, jego zołzowata żona (Tilda Swinton), przypadkiem znajduję cedeka z dziełem życia swojego mężulka. Jak to też zwykle bywa w tego typu produkcjach, postanawia tej płyty już mu nie oddawać (oj nie ładnie). Jej braciszkowie również postanowili skomplikować odrobinę życiorys. Wredna żonka gubi więc płytkę w klubie fitness. W tym też miejscu i momencie, pojawia się szalony duet gwiazdorski. McDormand-Pitt. Czyli głupia i głupszy. I to dosłownie.

Oczywiście znajdują tą płytę i nie wiedzieć czemu od razu wiedzą, iż to co się na niej znajduje łatwo można zamienić na gruby szmal. Układają więc plan jak tego dokonać. Do tej jakże zawiłej historii swoje dwa grosze dorzuca również pomysłowy Dobromir. Uroczy, acz mocno obciachowy George Clooney (brziiidal). Fajną mu rolę bracia powierzyli, gdyż jego głównym sensem istnienia w tejże produkcji jest permanentne ciupcianie. Dyma wszystko co się rusza i na drzewo nie czmycha. Z czego też skrupulatnie aktor korzysta. Pani Cox wpada więc zupełnie przypadkiem w jego obsesyjne i pełne żądzy sidła. Tak więc akcja nam się zagęszcza, a nawet ze sobą krzyżuje.

Głupia i głupszy kontynuują realizację swojego szalonego planu. Szantażują naszego agencika. Ten obchodzi się z nimi w dość osobliwy sposób. Z wielkim wdziękiem i gracją rozbija nos Panu głupszemu. Do gry wkraczają coraz to nowsi gracze, a cała historia powoli wymyka się z rąk. I to dosłownie wszystkim. Coxowi który paraduje z siekierą przed domem. Panu od ciupciania który niechcący naciska spust celując w szafę. Panu głupszemu, który na jego nieszczęście chwilę wcześniej do niej włazi. W końcu i braciom Coen, którzy w układaniu szalonej intrygi, zagubili jakby samych siebie.

O co w tym wszystkim chodzi? Nie odpowiem, bo pytanie to nadal stanowi dla mnie nie lada wyzwanie. Niby dzieje się wiele. Aktorstwo wyśmienite. Kilka całkiem urokliwych scenek. Szczypta typowego dla braci humoru i śmiechu. Ale zestawiając wszystko w jedną całość... flaki z olejem niestety. Historyjka barwna i zabawna, ale w sumie o niczym. Lekko, łatwo i umiarkowanie przyjemnie. Wyleciało z głowy zaraz po obejrzeniu. Szkoda.

3/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz