poniedziałek, 8 lutego 2016

Banksterzy i filantropi

Big Short
reż. Adam McKay, USA, 2015
130 min. United International Pictures Sp z o.o.
Polska premiera: 1.01.2016
Dramat, Polityczny



Rzadko się zdarza, aby premiera filmu w Polsce, czy też w ogóle gdziekolwiek w świecie, była tak mocno skorelowana z tzw. realem, do którego tematyka filmu tak bardzo się odnosi. Mimo, iż w rzeczy samej był to czysty przypadek, to jednak rodzimemu dystrybutorowi biję pokłony. Naprawdę, imponujący timing. Nie zdążyły bowiem jeszcze opaść tumany kurzu po zaskakującym obniżeniu ratingu Polski, czyli perfidnym i niczym nieuzasadnionym ataku na polską gospodarkę i wiarygodność, a w kinie wylądował nominowany do Oscara Big Short, który w dość obrazowy sposób opisuje zależności, mechanizmy, prawdy i półprawdy jakie zachodzą w świecie największych graczy i zarazem złodziei na tym łez padole. W świecie rządzonym przez legalnych w świetle prawa bandytów w krawatach, dla których w najlepszym przypadku jesteśmy tylko liczbami i słupkami w Excelu. Panie i Panowie, witajcie w świecie banksterów.

15 stycznia największa z "wielkiej trójki" agencji ratingowych obniżyła tzw. ocenę wiarygodności kredytowej Polski z A- do BBB+. To było pierwsze obniżenie ratingu w historii naszego kraju. Jeśli dojdzie do kolejnego, a to wielce prawdopodobne, wszak jest na to zapotrzebowanie polityczne, to Polska będzie zmuszona m.in. do zaciągnięcia pożyczek o dużo wyższym oprocentowaniu, co w konsekwencji będzie skutkowało trudnością w wywiązywaniu się ze swoich zobowiązań, a także położy kłody pod nogi zapowiadanym reformom i realizacji wyborczym obietnicom. To cios wymierzony głównie w polski rząd, który postanowił zmienić kurs względem Brukseli i Berlina, wiadomo, ale również w przeciętnego Kowalskiego, o czym zdaje się, że miłośnicy opozycji, która z tak wielką pasją protestuje, donosi i skarży na nasz rząd w UE w ogóle nie biorą pod uwagę. „Po nas choćby potop” i "Moja jest racja i to święta racja" w jednej zasranej pigułce.

Oczywiście opisany w filmie związek przyczynowo-skutkowy dotyczy zupełnie innego okresu oraz tak jakby innej sytuacji, ale tylko z pozoru. Big Short uderza bezpośrednio w amerykańskie sektory: bankowy, polityczny i biznesowy, które w większym, bądź mniejszym stopniu były odpowiedzialne za globalną recesję w latach 2007-2009 i której to skutki odczuł na własnej dupie cały świat. Niemniej charakter i sposób rozgrywania piłeczki przez "grupę trzymającą władzę" od lat jest ten sam. Ów scenariusz zatacza regularne okręgi i powtarza się cyklicznie, ciągle i ciągle, niczym codzienne pierdolenie w Gazecie Wyborczej. Unia Europejska doskonale zna te mechanizmy, wszak to one ukształtowały jej filozofię oraz sposób prowadzenia polityki na przestrzeni przynajmniej kilkunastu ostatnich lat. Straszenie, wpływanie na suwerenne państwa członkowskie, szantażowanie i narzucanie woli większości pod płaszczykiem dobrego i bogatego wujka, przy okazji również pod demokratycznymi sztandarami. Jest to wypisz wymaluj model sprawowania władzy doskonale nam znany z autopsji. Model, od którego nie mogliśmy się uwolnić przez bite 50 lat. Wtedy również byliśmy centralnie pouczani, tyle, że przez Moskwę, dziś dla odmiany robi to z nami dobrodziejka Bruksela. Pieprzona karma.


Bardzo więc łatwo wychwycić wszystkie te zależności także w Big Short. To, co aktualnie dzieje się na starym kontynencie, czego pokłosiem jest między innymi ten zasrany rating Polski, a także ciągłe straszenie nas rezolucjami i sankcjami jakie zostaną wprowadzone, jeśli nie wykonamy rozkazów UE, to w istocie ten sam mechanizm, który doprowadził do gigantycznej zapaści finansowej na niemal całym globie. Bankructwo Grecji, pogrążone w kryzysie Portugalia, Islandia, Węgry... ot, to wszystko w dużej mierze spowodowane zostało przez bankowy trolling. Wyborna zabawa małej grupki spekulantów kosztem milionów ubezwłasnowolnionych szaraków od lat pompowanych sloganem: "kupujcie, konsumujcie i żyjcie na kredyt". Kurwa. Żyjemy w jednej wielkiej pierdolonej epoce oszustwa.

Słynna już w Polsce agencja S&P, która miała czelność obniżyć nam rating, to nic innego, jak mocno upolityczniony podmiot korporacyjny, bardzo przydatne narzędzie w rękach politykierów zasiadających u sterów UE. W Big Short jest świetna scena, która trafnie definiuje sens istnienia oraz sposób działania takich agencji. Przedstawicielka bliźniaczej, amerykańskiej organizacji wprost przyznaje, że sprzedają ratingi za prowizje. W gruncie rzeczy są dobrze prosperującym sklepem ratingowym, który swoje usługi udostępnia tym wszystkim, którzy im za to dobrze zapłacą. Ot i cała tajemnica. Polska się buntuje? No problemo. Trafimy w nich rezolucją, ale wpierw obniżymy im rating, niech głupie chuje stracą miliony. Hehe, ale ich wykołowaliśmy. Pierdolone złodzieje. Nienawidzę banków bardziej niż komunistów. W życiu wziąłem tylko cztery kredyty i to też na totalne pierdoły. Wiem, że w tym kraju bez nich (kredytów w sensie) nic wielkiego się w swoim życiu nie zbuduje, ale jakoś sobie radzę bez tej wspaniałomyślnej pomocy banksterów. Przynajmniej na razie. Przy okazji, sprawdźcie w swoim banku, czy z nowym rokiem nie podnieśli wam opłat, bo podnieśli na pewno. Chuje robią to właściwie co roku, ale tym razem o wiele bardziej bezczelnie i pod płaszczykiem obrony przed niegodziwym w ich mniemaniu opodatkowaniem sektora przez nowy rząd. Okradać to my, a nie nas. Wiadomo.

No ale wróćmy do filmu. Recesja z roku 2007 sama w sobie nie była specjalnie szokująca, ale jej rozmiary i skutki już tak. Niemniej tego typu zjawiska ekonomiczne pojawiają się z dużą regularnością i to od zarania istnienia gospodarki kapitalistycznej. Ich skala jest oczywiście różna, a występowanie trudne do przewidzenia, ale można zaryzykować tezę, że recesji doświadczamy mniej więcej co dekadę. Dla przykładu, tylko te ostatnie i najbardziej dotkliwe: Kryzys naftowy w latach 70-tych, kryzys amerykański z przełomu lat 80/90 zwieńczony pierwszą wojną w Iraku, kryzys azjatycki a latach 90-tych, kryzys dot-comów (bańka internetowa) z początku obecnego stulecia, a to i tak tylko wierzchołek góry lodowej. Z punktu widzenia ekonomii nie są to więc zjawiska niespotykane i specjalnie rzadkie. To po prostu dzieje się samo i cyklicznie. No dobra, niezupełnie samo, ale to już wyjaśniliśmy sobie wcześniej. Zawsze ktoś musi tej biednej panience ekonomii trochę dopomóc i wraz z tym, kto umie zawczasu przewidzieć nadciągający krach, dorabia się fortuny na trzy pokolenia naprzód. A gdzie tam trzy... Dziesięć. Najczęściej jednak nadal jest im mało i dymają nas dalej.

Rozłożona w Big Short na czynniki pierwsze recesja z lat 2007-09 spowodowana była gwałtownym spadkiem cen nieruchomości. Amerykanie sami zacisnęli na szyjach swoich obywateli pętlę obniżając do wyjątkowo niskiego poziomu stopy procentowe. To przełożyło się na wzrost dostępności i spadek kosztów kredytów. Niski i tani kredyt to niższy poziom rat - wiadomo. Raj dla szarych obywateli. Każdy więc kuszony ulotkami i reklamami w tv brał dom, a nawet kilka domów na kredyt. Na bogato, w końcu stać mnie, tak mówili w telewizji. Sztucznie pompowany popyt w końcu się wyczerpał, ceny gwałtownie spadły i ludzie musieli zacząć spłacać kredyty o wartości wyższej niż posiadana nieruchomość. Nokaut. A potem to już klasyczny efekt domina. Spadek cen surowców, zanik konsumpcji, ograniczenie zakupów i produkcji, oraz wzrost bezrobocia. Witajcie w realnym świecie, frajerzy.


Twórcy filmu opowiadają o tych mechanizmach w sposób bajecznie prosty, atrakcyjny wizualnie i jak najbardziej zrozumiały dla przeciętnego amerykańskiego debila. Przynajmniej w teorii, bo że jest inaczej, to o tym za chwilę. Posługują się przy tym licznymi, często zupełnie z dupy (acz to wielki plus) włączanymi do dyskusji narratorami, którzy bezpośrednio zwracają się do widza. Dzięki temu zbudowano bardzo fajny dialog z odbiorcą, któremu dokładnie rozrysowano, czarno na białym, wielki drogowskaz wskazujący tych, którzy najbardziej zawinili i spowodowali, że stało się tak, że się zesrało. I wiecie co? Czytam potem w wielu miejscach, również u nas, że film jest niejasny, zagmatwany, a pojawiające się w nim terminy oraz definicje są przeciętnemu homo sapiensowi zupełnie obce i trudne do przyswojenia. No kurwa, serio? Na szczęście zaraz potem dla błogiej równowagi psychicznej przypominam sobie, że o tempora o mores, ale w rzeczy samej nadal żyjemy w krainie zdominowanej przez debilów. Mijamy ich dziennie setki, a nawet tysiące. Niektórzy z nas muszą nawet dzielić z nimi swoje łoże. Dlatego właśnie takie dymanie obywateli przez banki, ekonomistów i wszech maści polityków będzie trwało zawsze i ciągle. Ludzie nie myślą, nie wyciągają wniosków i mają wszystko w dupie. Po prostu. A potem płacz i "pomóżcie" oraz "jak żyć?". Jak? A zmień se pracę i weź kredyt. Proste, nie? No.

Dla mnie osobiście sposób przedstawienia tematu w filmie stoi na bardzo wysokim poziomie, głównie realizacyjnym. O niebo lepiej to wygląda niż w Wilku z Wall Street, który, umówmy się, przy Big Short wygląda jak Magda z Warsaw Shore przy Mai Ostaszewskiej. Bardzo podoba mi się teledyskowy montaż, szybkie cięcia, mnogość postaci i pozycyjna gra w ciuciubabkę z widzem. Może i na początku jest trochę tego wszystkiego za dużo, przez co rzeczywiście można poczuć się nieco zagubionym, ale kiedy w końcu poznamy zasady gry, przyjemność z obcowania z tym światem z każdą minutą wzrasta. Średnio rozgarnięty człowiek myślący powinien bez większego trudu wyłapać większość opisanych w filmie mechanizmów oraz niuansów, a czy będzie umiał wyciągnąć z nich jakieś interesujące wnioski? Zabijcie mnie, ale nie wiem.

Chwała autorom, że ten film powstał i to w kraju, w którym narodziła się recesja, jaką to tak wspaniałomyślnie oraz bezinteresownie podarowano dalej całemu światu. Cieszy fakt, że o Big Short jest dziś głośno oraz, że został nominowany do tegorocznych Oscarów. To gwarancja tego, że film trafi do milionów szarych i nadal nieświadomych wiecznego dymania w ich własny odbyt ludzi. Oczywiście film nie uratuje nikomu dawno zgwałconej już dupy, nie powie jak żyć, nie zmieni też świata na lepsze. Ludzie dziś i tak są za bardzo zajęci samymi sobą oraz uganianiem się za dobrami materialnymi, mają też wyjebane na problemy całego świata, ale jeśli Big Short oświeci choć kilka tysięcy zbłąkanych dotąd owieczek, to i tak będzie mogła zapalić się przy nim lampka z napisem "mission complete".

Prawda jest jak poezja, większość ludzi nienawidzi poezji. To jeden z cytowanych w filmie aforyzmów, który idealnie odzwierciedla umysłową kondycję dzisiejszej ludzkości. Ludzkości pogrążonej w filantropii i rozdawnictwie, zatraconej w konsumpcjonizmie oraz w walce o rozpaczliwe utrzymanie się na powierzchni wzburzonego lustra wody. Na prawdę zwykle brakuje już czasu, niestety. Ale jeśli go ktoś jednak trochę w ciągu jak zwykle za krótkiej doby wygospodaruje, to niech koniecznie rzuci okiem na Big Short i raz na zawsze zapamięta, żeby nigdy nie ufać banksterom. Z naciskiem na "nigdy".

4/6

IMDb: 7,9
Filmweb: 7,5


4 komentarze:

  1. Też nienawidzę banksterki, razem z kanarami. "Big Short" mnie zaskoczył, nie spodziewałam się takiej rozrywki, tempa i szalonego montażu. Doskonały film!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty pracujesz w bankowości itp?
    Rozumiałeś o czym mowa w tym filmie,
    Bo ja nie ukrywam, że nie jest to moja bajka ani obiekt zainteresowań, więc dwa podejścia robiłam i uczciwie przyznaję że na siłę dziś to zmęczyłam KOMPLETNIE NIC NIE ZROZUMIAŁAM :) (poza tym że robią w ch... itp)
    Jest to raczej film dla ludzi obeznanych z tematem więc zastanawia mnie wszechobecne dobre zdanie o tym filmie. Nagle wszyscy stali się obeznani w temacie bankowości? Czy wystarczy że znane mordy grają? :)
    Możesz mi pokrótce wytłumaczyć o co tam chodziło? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po "Rozumiałeś o czym mowa w tym filmie" znak zapytania rzecz jasna.
      Oczy mi się zamykają, walczę z ziewańcem, ale dzielnie stukam w literki ;) (jest już godz 3.45 w nocy z sb na nd... o cholera! to muszę w dzień pospać jak chcę oglądać Oscary. Choć szczerze mówiąc to kompletnie mnie nie kręcą tegoroczne Oscary i wystarczy mi jak przeczytam w pn rano wyniki :) )
      Ps. Nie mogę zamieścić komentarza, bo każą mi zaznaczyć obrazki ze STEKIEM (to nie fair.. zjadłabym steka dobrego! :) ) ale nie pokazuje się całość i nie można zakończyć weryfikacji. Nie wiem od czego to zależy, bo już kiedyś miałam podobne problemy, ale wcześniejsze komentarze dzisiejsze zamieściłam bez żadnych obrazków. Oki, spróbuję raz jeszcze.
      Ps2.No niestety. Wprawdzie tym razem kazali zaznaczyć góry, ale znowu nie pokazały się wszystkie obrazki ani możliwość zaakceptowania wyboru itd..
      Może to kwestia przeglądarki. Powinnam olać i zamknąć w końcu zmęczone oczęta (w sensie snu a nie wieczności;)) ale spróbuję zapisać komentarz i wysłać z innej przeglądarki-ot z ciekawości choćby czy się uda. Może przy większej ilości komentarzy od jednej osoby włączają się jakieś systemy obronne weryfikacyjne a to że ucięte są te obrazki to raczej kwestia przeglądarki.
      Ps3. No niestety w innej przeglądarce też te obrazki i tym razem każą wybrać fotki z palmą a na jednym ze zdjęć trumna z kwiatami :)
      No kurrrrcze będę uparta i spróbuję z trzeciej przeglądarki 8)

      Usuń
    2. Ps4. W trzeciej przeglądarce niestety też była obrazkowa weryfikacja (gofry tym razem), ale jakoś się udało w końcu.
      Uff.. Mogę więc wreszcie iść spać (godz 4.20!) CHOĆ adrenalina mi skoczyła i chyba coś jeszcze obejrzę :] Weź Ty zlikwiduj te obrazki. :*

      Usuń