środa, 12 października 2011

27 Warszawski Festiwal Filmowy - Wymyk

Wymyk
reż. Greg Zglinski, POL, 2011
85 min. Best Film
Polska premiera: 18.11.2011


Od lat mam tak, że na WFF staram się przede wszystkim zaliczyć filmy rodzimej produkcji. W tym roku jest ich kilka, ale tylko dwa przykuły moją uwagę. Pierwszy ro Róża Wojciecha Smarzowskiego (o niej później), a także tegoroczny laureat dwóch Złotych Lwów w Gdyni, Wymyk Grega Zglinskiego. Przed filmami polskimi zawsze zawieszam poprzeczkę stosunkowo wyżej niż zwykle. Nie wiem, czy jest to uczciwe postawienie sprawy, ale zwyczajnie wymagam od polskiej kinematografii więcej. W końcu wiele z tych filmów powstaje także za nasze pieniądze. Kształtują one wrażliwość polskiego widza. Niech więc robią to z klasą.

Greg Zglinski zdecydowanie nie należy do grona moich ulubionych polskich reżyserów. Właściwie to nie wiele dotąd nakręcił. Cała zima bez ognia była produkcją raczej przeciętną, choć na swój sposób nawet interesującą. Do nakręcenia kolejnego filmu zbierał się jednak przez przeszło sześć lat. W między czasie kombinował trochę przy serialach Pitbull i Londyńczycy. Typowy przebieg kariery polskiego reżysera klasy średniej.

Wymyk aspiruje jednak już do klasy wyższej, o czym świadczą chociażby dwie błyszczące statuetki wręczone nie tak dawno w Gdyni (Najlepszy scenariusz i kobieca rola drugoplanowa). Faktycznie, scenariusz to silna strona produkcji. Aktorstwo też mocne, zwłaszcza Więckiewicz spełnia moje restrykcyjne wymagania, choć w jego przypadku to już recydywa. Historia inspirowana opowiadaniem Cezarego Harasimowicza jest chwytliwa, bo też widz swobodnie może utożsamiać się z bohaterami.

Współczesna opowieść o dwóch braciach, którzy kłócą się o rodzinną firmę. Po tym, jak w pociągu są świadkami zajścia z użyciem przemocy, ich życie całkowicie się zmienia. Sytuacja zmusza ich do ujawnienia swojej prawdziwej natury. Mówi reżyser: "Przypadki wyrzucania ludzi z pociągu zdarzały się nie tylko w Polsce, lecz także w wielu innych krajach na całym świecie. Co zainteresowało nas w tej historii to dotykanie zasadniczych tematów tchórzostwa, powiązanego z nim poczucia winy i przebaczenia. Każdy z nas może spotkać się z taką sytuacją. Ale jak my byśmy zareagowali?"

Film o walce z własnymi słabościami. Kompleksem niższości. O odkupieniu win, a także o tym, jak łatwo można przez jedną chwilę zawahania dosłownie spieprzyć sobie poukładane dotąd życie. Przy okazji Zglinski ruga polskie społeczeństwo za brak odwagi w kluczowych momentach i wzięcia odpowiedzialności za siebie i innych. Niby wszystko jest na swoim miejscu. Opowieść rozwija się schematycznie, ale bardzo naturalnie. Nie mniej jednak cały czas coś mnie uwierało. I nie chodzi mi wcale o fatalne rozmieszczenie foteli kinowych w Multikinie (Złote Tarasy). Otóż, według mnie nie udało się producentom uniknąć typowych grzechów polskiego kina. Bardzo przeciętny montaż, szare i bez wyrazu zdjęcia, dźwięk także bardzo typowy, czyli nijaki. Ile to już razy ciekawe i barwne polskie historie zostały opakowane w szary, wymięty papier. Nie mniej jednak ogląda się miło. Z pewnością jeden z lepszych polskich filmów w tym roku.

4/6

Edit (16.10.11): Jury festiwalu przyznała Więckiewiczowi za ten film główną nagrodę za najlepszą rolę męską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz