reż. J.J. Abrams, USA, GBR, 2015
136 min.
Polska premiera: 18.12.2015
Sci-Fi, Fantasy, Przygodowy
Prawobrzeżna Warszawa, rok 1985 (no, może 86). Chyba wiosna, acz pewny do końca nie jestem. Miejsce zdarzenia: Nieistniejące już dziś Kino 1 Maj. Jako siedmio, czy tam ośmiolatek siedzę na niewygodnym, drewnianym fotelu i jeszcze nie jestem do końca świadomy tego, co się za chwilę wydarzy. W takich to okolicznościach przyrody zostałem naznaczony na całe życie trudno definiowalną potęgą kina, tego spektakularnego o smaku wielkiej magii i przygody, z którym dziś może nie jest już mi tak znów bardzo po drodze, ale do którego zawsze będę powracał z nostalgią. Właśnie z powodu tamtego seansu - Powrotu Jedi, które pewnego dnia postanowiło wbić mnie w kinowy fotel i które pozostawiło mnie w nim już na zawsze.
Dziś, dokładnie 30 lat później (paradoksalnie akcja Przebudzenia Mocy również rozgrywa się 30 lat po wydarzeniach z Powrotu Jedi) jestem już
Ale najpierw od kilku tygodni byłem systematycznie napastowany przez całą korporacyjną machinę medialną i reklamową karuzelę, która kreśliła w moim łbie kolejne kółka jak opętana, a spece od marketingu robili wszystko, żebym do tego kina się jednak nie wybrał. Długimi dniami gwałcono w telewizji moje dzieciństwo, w Internetach także, a nawet na zakupach w Kauflandzie i na stacjach Orlenu. Przez kilka ostatnich dni walczyłem z wewnętrznym głosem, który coraz śmielej dochodził do głosu i momentami darł się jak opętany, abym darował sobie cały ten cyrk, festiwal przebieranek, spęd dzikich tłumów złożonych z fanatyków oraz innych galaktycznych pojebów. Gdy minionej nocy zamiast słodko spać siedziałem tak w tym kinowym fotelu w asyście mieczów świetlnych na baterie, hełmów Szturmowców i całej kolekcji t-shirtów SW, przez chwilę zadawałem sobie pytanie: Co ja kurwa robię ze swoim życiem?
Tak sobie teraz myślę, że Przebudzenie Mocy jest trochę jak seria Niezniszczalnych, w której skumulowano wszystkich kinowych herosów kina akcji lat 80-tych w celu złożenia im, oraz ich fanom hołdu. Tu także mamy do czynienia z podobnym zabiegiem, nie oszukujmy się, o charakterze stricte marketingowym. Niemniej niezwykle przyjemnie było zobaczyć na ekranie idolów z mojego dzieciństwa: Hana Solo, Księżniczkę… znaczy się dziś już Generała Leię, Chewbaccę, RD-D2, C-3PO, w końcu samego Luke’a Skywalkera (acz w tym przypadku jest małe rozczarowanie). Te same, dobrze mi znane, nieco podstarzałe (tak jak i moja) już twarze, kiedy pojawiają się po raz pierwszy na ekranie, odczuwałem trudno do opisania wewnętrzną radość. Zupełnie, jakbym po wielu latach spotkał dawno niewidzianych przyjaciół. Myślę, że oni wszyscy czuli to samo. Do tego dochodzi jeszcze multum większych, bądź też mniejszych nawiązań do serii sprzed ponad 30 lat, błyskotliwy humor i cięte riposty, a jakby jeszcze tego było mało, jak szalony fruwa dobrze nam znany Sokół Millenium i myśliwce X-Wing, są też wraki AT-AT oraz dziesiątki innych pojazdów, broni i lokacyjnych smaczków występujących w starej serii. To po prostu musiało się udać.
Czy więc są tu w ogóle jakieś minusy? Cokolwiek? Bynajmniej, ale nawet nie pozwoliłem im dotrzeć do mej ubezwłasnowolnionej głowy. Zatrzasnąłem się na skargi matki logiki, wyrzuciłem z myśli wszelkie poczucia irracjonalizmu i znużenia, przymknąłem też oko na techniczne niedociągnięcia, absurdy i luki fabuły. Od GW nie można nagle wymagać rzeczy zupełnie z nimi niekompatybilnych, tak jak np. zachowania praw fizyki w James Bondzie. Albo kupujemy je w całości takimi jakie są, albo nie kupujmy ich wcale i odwracamy się od nich na pięcie. Ja kupiłem je bezwarunkowo siłą rozpędu, tak samo jak ten siedmioletni mały chłopiec sprzed trzydziestu lat i właśnie za to chcę teraz podziękować producentom Przebudzenia Mocy. Na dwie godziny i tuż przed Świętami przywróciliście mi moje dzieciństwo, oddaliście moją ulubioną zabawkę, podarowaliście dawno nierejestrowane przez moje bodźce zapachy, smaki i dźwięki. A już się bałem, że utraciłem to wszystko przed laty i już na zawsze. Dziękuję. Dziękuję po stokroć. Niech moc będzie z wami.
5/6
IMDb: 8,9
Filmweb: 8,2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz