sobota, 29 listopada 2014

Piękna i bestia

Lewiatan
reż. Andriej Zwiagincew, RUS, 2014
140 min. Against Gravity
Polska premiera: 14.11.2014
Dramat



"...bo już sam jego widok przeraża. Kto się ośmieli go zbudzić? Któż mu wystąpi naprzeciw? Kto się odważy go dotknąć bezkarnie? – Nikt zgoła pod całym niebem. Głosu jego nie zdołam przemilczeć, o sile wiem – niezrównana. Czy odchyli kto brzeg pancerza i podejdzie z podwójnym wędzidłem? Czy otworzy mu paszczy podwoje? Strasznie jest spojrzeć mu w zęby. Grzbiet ma jak płyty u tarczy, spojone jakby pieczęcią. Mocno ze sobą złączone, powietrze nawet nie przejdzie. Tak jedna przylega do drugiej, że nie można rozluźnić połączeń. Jego kichanie olśniewa blaskiem, oczy – jak powieki zorzy: z ust mu płomienie buchają, sypią się iskry ogniste. Dym wydobywa się z nozdrzy, jak z kotła pełnego wrzątku. Oddechem rozpala węgle, z paszczy tryska mu ogień. W szyi się kryje jego potęga, przed nim skacząc biegnie przestrach, części ciała spojone, jakby ulane, nieporuszone. Serce ma twarde jak skała, jak dolny kamień młyński. Gdy wstaje, mocni drżą ze strachu i przerażeni tracą przytomność. Bo cięcie mieczem bez skutku, jak dzida, strzała czy oszczep. Dla niego żelazo – to plewy, brąz – niby drzewo zbutwiałe. Nie płoszy go strzała z łuku, kamień z procy jest źdźbłem dla niego. Dla niego źdźbłem maczuga, śmieje się z dzidy lecącej. Pod nim są ostre skorupy, ślad jakby wału zostawia na błocie. Głębię wód wzburzy jak kocioł, na wrzątek ją zdoła przemienić. Za nim smuga się świeci na wodzie, topiel podobna do siwizny. Nie ma mu równego na ziemi, uczyniono go nieustraszonym: Każde mocne zwierzę się lęka jego, króla wszystkich stworzeń" - Tak w "Księdze Hioba" mówi jeden rozdział poświęcony mitycznemu potworowi morskiemu - Lewiatanowi. Wielki, potężny, a walka z nim jest nierówna i niesprawiedliwa, tak samo jak starcie bohaterów najnowszego obrazu Andrieja Zwiagincewa, którzy użerają się ze skorumpowaną oraz zepsutą moralnie władzą.

Lewiatan jest opowieścią, która w bardzo dosłowny sposób sprowadza wycinek komentowanej rzeczywistości do popularnego u nas sloganu: "Rosja, to stan umysłu". Ciężko ogarnąć rozumem, wyobrazić nas samych w tym świecie, acz co do samego meritum, to w zobrazowaniu bezczelności i bezkarności władzy Polska akurat jakoś specjalnie się w tym aspekcie od Putinlandu nie różni. Rządy kolesiostwa, łapówkarstwo i pycha, może nieco inna skala, ale problem tak jakby wspólny i u nas równie aktualny. Dlatego też sądzę, iż łatwo jest się nam z myślą przewodnią w Lewiatanie utożsamiać.

To już drugi rosyjski film jaki widziałem w tym roku, który porusza podobny wątek. W Majorze w reżyserii Jurija Bykowa dramat jednostki ludzkiej, ubogiej i przeklętej, zupełnie zwyczajnej i pozbawionej społecznych przywilejów również musiał zmierzyć się z arogancją, potęgą i chamstwem władzy. Zwiagincew poszedł jednak o krok dalej. W element przewodni, czyli w konflikt między jednostką a skorumpowanym bytem państwowym wkomponował fragmenty metafizyczne i stricte religijne, które jednak z czasem okazują się dla widza pułapką, cwanym zabiegiem jaki pozostawia bezradnego odbiorcę wraz z jego rozgardiaszem emocjonalnym gdzieś pod ścianą i w ślepej uliczce.

Nie będę wodził za nos i trzymał w niepewności do końca. Lewiatan jest filmem wybitnym. Urzekł mnie i wstrząsnął do kości. Rosja, jako stan umysłu i potężny kraj zniewolony postsowiecką okupacją myśli, już od wielu lat wypuszcza w świat mocne filmy i mądrą literaturę. Rosyjska inteligencja i artyści jakby pogodzeni ze swoim losem oraz przekleństwem czasem przemycą w swoich dziełach coś zawartego między wierszami, co wymownie zawiesza białą flagę i prosi świat o pomoc.


Tym razem lokowani jesteśmy w Rosji północnej, w obwodzie murmańskim, w małym miasteczku (zdjęcia kręcono w Kirowsku i Moczegorsku) wypełnionym wysłużonymi już sowieckimi blokowiskami tak absurdalnie wkomponowanymi w przepiękny górski, acz bardzo surowy krajobraz. Nad brzegiem jeziora w wybudowanym własnymi rękoma domu mieszka Nikolai (Aleksey Serebryakov) wraz z drugą żoną Lilyą (Elena Lyadova) i młodocianym synem. Jego atrakcyjnie położoną działkę upatrzył sobie miejscowy Mer, który poprzez podległe mu oraz skorumpowane sądy odbiera ją oferując Nikolaiowi w zamian mocno zaniżone wobec rynkowej wartości pieniądze. Uparty, prostolinijny Nikolai jednak się nie poddaje i przy pomocy swojego kolegi z wojska - Dmitriego (Vladimir Vdovichenkov) - dziś prawnika z Moskwy, próbuje się lokalnej władzy postawić walcząc o swoją godność i sprawiedliwość.

Ich walka z wiatrakami urozmaicona jest barwnymi rozmowami przy pochłanianej szklankami wódce (przy hektolitrach wódy) o życiu, współczesnej matce Rosji i Bogu. Mimo smutnych okoliczności przyrody jest także sporo do śmiechu, wszak wiadomo, wódka rozwesela. Lewiatan wyposażony jest w kilka bardzo absurdalnych i zjawiskowych scen, którym przewodzi ta z wyprawą za miasto, na zakrapiany piknik strzelecki. Wybuchy salw śmiechu pojawiały się na sali kinowej z częstotliwością wystrzałów autorstwa naszych pijanych bohaterów, a ja zachodziłem w głowę i w duchu pytałem samego siebie, acz również będąc przy tym wyraźnie rozbawiony, z czego się ludzie u licha śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie! Ukazana w ten sposób rosyjska patologia i ich jestestwo w rzeczy samej niewiele różni się od naszego krajobrazu, typowo polskiego, może tylko trochę przyjemniejszego dla oka. Trudno też było mi znaleźć różnicę pomiędzy pijacką ekspresją Zwiagincewa, a tą jaką znamy z filmów Smarzowskiego. Bardzo zbliżona ekstrema, bezpośredniość i naturalność. U nich, tak jak i u nas piją wszyscy podobnie. Władza, milicja, chcący uciec od swoich problemów szary Kowalski i pani Iwonka spod szóstki. Obaj umiejętnie wykorzystują wódczany, słowiański motyw jako tło do realnych problemów jakie żrą i trawią daną społeczność.

Tytułowy Lewiatan - biblijny morski potwór, to wypisz wymaluj współczesna Rosja. Z pozoru wielka, silna, wszechpotężna i groźna dla innych milionów ryb oraz mieszkańców mórz i oceanów. Ale Zwiagincew ukazuje ją w formie symbolu, jako może i wielki, ale jednak szkielet wymarłej już dawno ryby umorusanej dziś już tylko w błocie i wodzie gdzieś daleko na wypiździe i marginesie znaczenia. Dzisiejsza Rosja to korupcja, rozwarstwiona i skłócona ze sobą wielokulturowość, wrogość i nieufność, opętana biurokracją oraz szaleństwem zepsutej moralnie władzy w dodatku zatopionej, tak jak ten szkielet po kostki w wódce. Nie widzę w tym obrazie jasnego światła na końcu. Lewiatan przygnębia, dołuje i bombarduje tlące się jeszcze gdzieniegdzie w człowieku poczucie sprawiedliwości społecznej. Nikolaiowi ostatecznie odebrane jest wszystko: dom, żona, dziecko, przyjaźń i godność, a Bóg i prawosławny kościół, do którego Zwiagincew się wielokrotnie tutaj odnosi, ostatecznie staje się wykrzyknikiem całego jego cierpienia, tak jakby nawet i sam najwyższy nie był już w stanie dopomóc dzisiejszej cierpiącej Rosji.

Wyjątkowo piękny jest to film, wypełniony metafizycznymi i religijnymi symbolami, wzbogacony wrażliwością i duchem samego Andrieja Tarkowskiego, którego czuć tu zwłaszcza w warstwie wizualnej, w przepięknych zdjęciach i kadrach. Przeczytałem gdzieś wczoraj, że w treści czuć tu z kolei innego wielkiego Rosjanina - Fiodora Dostojewskiego. Myślę, że i w tym zamachu na niekwestionowaną wielkość tkwi jakieś małe ziarenko prawdy. Lewiatan jest więc także niezwykle mądry, gdyż ustami Rosjanina otwarcie mówi, że Rosja jest dziś piękna i zła jednocześnie, niczym mityczna i tytułowa morska bestia, postrach mórz i oceanów, tak jak taniec Pięknej i Bestii we francuskiej baśni ludowej, jak monstrualnych rozmiarów grzyb atomowy, oraz przedstawiony nam krajobraz polodowcowej krainy, kochaj ją, albo zabij na śmierć. Zwiagincew ją szczerze miłuje i tak jakby woła na świat cały, aby ten ją dobił i pozwolił im wychować oraz zbudować ją od nowa, bo przed tym dzisiejszym trupem nie ma już żadnej przyszłości.

6/6

IMDb: 8,0
Filmweb: 7,8


4 komentarze:

  1. Film bardzo dobry.
    Zasłużone 6/6 i Złoty Glob.
    (I chyba na złość Rosji będzie Oscar:))
    Bo Rosja się wcale nie cieszy z nagrody.
    Wprost przeciwnie!
    Czytałeś może artykuł o filmie i stanowisku Rosji w najnowszym Wprost?
    No szok po prostu!
    Nawet picie wódki jest w filmie niby przerysowane, bo Rosjanie wcale tak nie piją..
    Itp itd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałem, ale powszechnie wiadomym jest fakt, że film ma lekko antyputinowski wydźwięk. Ale też nie wydaje mi się, żeby Rosjanie masowo bojkotowali "Lewiatana", bo w końcu Zwiagincew ukazał w nim wycinek prawdziwej, brutalnej i skorumpowanej Rosji jaką każdy z nich doskonale zna z autopsji i na którą sam narzeka. Film jeśli już, to może być nie na rękę tylko władzy, a ta i tak ma na głowie teraz znacznie poważniejsze sprawy. Ukrainę i potwornie słabego rubla.

      Usuń
  2. W pierwszej chwili faktycznie może dziwić że Rosjanie się nie cieszą z sukcesu swego filmu itd, ale w pewnym sensie jest to jednak film antyrosyjski.
    Z punktu widzenia władz głównie, bo chyba większość społeczeństwa nawet nie widziała tego filmu. To jest podobna dyskusja do tego co u nas niektórzy nazywają filmami antypolskimi.
    To że film pokazuje niewygodną ale PRAWDĘ, niezupełnie oznacza że jest filmem antypolskim/antyrosyjskim itd..
    Od samego początku były głosy niezadowolenia ze strony rosyjskiego ministra kultury itp jakoby (rzekomo) film przedstawiał fałszywy obraz Rosji, nakręcony celowo na rynek zachodni, mający podtrzymywać stereotypy etc..
    Już choćby zaprzeczanie temu, że Rosjanie piją tak jak to pokazano, wywołuje pobłażliwy uśmiech.
    Większość zwykłych szarych obywateli Rosji chyba niestety stwierdzi po obejrzeniu, że film pokazuje brutalnie szczerą prawdę. Zresztą nawet nie trzeba być Rosjaninem, bo nie tylko u nich władza, pieniądze, korupcja górują nad małym uczciwym człowieczkiem. Wielki groźny potwór kontra mały robaczek (łatwy do zdeptania). (To w sumie wielopłaszczyznowe porównanie, bo Polska i Rosja też do niego pasują-i niestety nie Rosja jest tu robaczkiem:>)
    Zresztą wkrótce po zaprzeczeniach ministra kultury jakoby film miał coś wspólnego z prawdą, okazało się, że nawet w tej miejscowości w której był kręcony film, doszło kiedyś do tragedii że zdesperowany obywatel zabił urzędnika (czy jakoś tak).
    Można zrozumieć że się burzą iż w świat idzie taki obraz Rosji, no ale śmieszne jest usilne wmawianie, że to obraz absolutnie nieprawdziwy.
    I bojkotowanie filmu, przesuwanie premier kinowych, zignorowanie filmu w rodzimych konkursach itp, potwierdza jedynie pewne niekorzystne "stereotypy". Jeszcze pewnie reżyser ma/będzie miał przechlapane :(
    A Oscar faktycznie powinien być dla "Lewiatana" choćby na złość :)
    Ha ha.. pojedynek filmu "antypolskiego" z filmem "antyrosyjskim".
    Wynik wydaje się łatwy do przewidzenia, no ale poczekamy zobaczymy..
    Może będą chcieli zrobić Rosji przyjemność i "Lewiatana" NIE nagrodzą.

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę. W rodzimym rosyjskim konkursie olali "Lewiatana", a lojalni obiektywni słowiańscy bracia (i siestry) nominowali do Orłów :)
    Tylko że musi pokonać "Wielkie piękno", więc trudny przeciwnik..

    OdpowiedzUsuń