czwartek, 16 kwietnia 2009

To właśnie... dobry film

To właśnie Anglia
reż. Shane Meadows, GBR, 2006
100 min.


No właśnie. Jaka ona jest? Jednym kojarzy się z ziemią obiecaną. Dużym szmalem i zmywakiem. Innym z dobrą sceną muzyczną i świetnymi sklepami. Jeszcze innym z potęgą piłkarską i kolebką ruchu kibicowskiego. Shane Meadows przedstawia nam w swoim filmie Anglię jego młodości. Wielka Brytania z początku lat osiemdziesiątych i jej przyziemna codzienność widziana z perspektywy środowiska robotniczego. W tych oto realiach osadza historię dwunastoletniego zbuntowanego chłopca, który po osobistej tragedii i utracie ojca, postanawia odnaleźć swoje miejsce na ziemi.

Meadows splata historię Shauna, zamkniętego w sobie outsidera szykanowanego w szkole, ze światem jednej z ważniejszych subkultur tamtego czasu. Skinheadzi, bo o nich mowa, są również i dla reżysera chłopięcą fascynacją. I właśnie oczami młodego chłopaka przedstawia nam filozofię i ideały tamtego pokolenia ogolonych głów.

Dwunastoletni Shaun nie radzi sobie ze swoim życiem. Nie potrafi się pozbierać po stracie ojca który ginie w bezsensownej według niego wojnie o Falklandy. Jego relacje z matką która dwoi się i troi jednak nie wystarczają. Zdecydowanie brakuje ojcowskiej ręki. Przez swoje zamknięcie w sobie i specyficzny styl ubierania, Shaun ma problemy w szkole. Jest szykanowany i wyśmiewany. Jednak wszystko się zmienia w chwili pewnego powrotu ze szkoły, w której to nadziewa się na miejscową bandę skinów. Zrezygnowany Shaun któremu jest już w zasadzie wszystko jedno, poddaje się ich drobnej szyderze i zaczepce. Jednak ku jemu zdziwieniu po chwili ich samozwańczy szef bandy - Woody, proponuje mu przyłączenie się do nich.

Młody i niechciany w swoim środowisku chłopak odkrywa zatem świat, w którym wreszcie odnajduje zrozumienie i akceptację. Szybko przyjmuje narzucone na niego nowe standardy. Zmienia styl ubierania i ku niezadowoleniu swojej matki, goli głowę na pałę. Staje się pupilkiem miejscowej bandy która na niego chucha i dmucha. Rozpoczęte w ten sposób wakacje spędza na szwędaniu się z grupą i oddawaniu się szaleńczej i niczym nie skrępowanej wolności oraz zabawie. Pierwsze kontakty z alkoholem, papierosami... w końcu pierwszy pocałunek i miłość.

Ową sielanką zakłóca pojawienie się dawnego lidera bandy - Combo, który to po odsiadce kilkuletniego wyroku, nawiedza na jednej z imprez całą świetnie bawiącą się grupę. Szybko przejmuje w niej stery, a wyznaczone standardy przez Woody'ego odchodzą w niebyt. Combo myśli inaczej. Jego poglądy mocno się zradykalizowały i zwróciły ku nacjonalistycznego ruchu National Front. Nie wszystkim jednak to się podoba. Dochodzi do konfrontacji i zderzenia ideałów młodych chłopaków.

Nielubiany i lekceważony dotąd przez Combo młody Shaun, jako jedyny stawia się i podrażniony ambicją atakuje osłupiałego Combo. Dzięki temu budzi u niego szczery podziw i szacunek. Na fali lokalnego patriotyzmu, wzniosłych słów i górnolotnych określeń, a także uderzając w to co Shauna bolało najbardziej, czyli śmierć ojca, Combo namawia Shauna oraz kilku chłopaków do przyłączenia się do jego wizji działalności grupy.

Zafascynowany Shaun poddaje się nowym rygorom. Bierze udział w atakach na mniejszości etniczne. Z początku niewinne, z czasem nabierają na swojej sile i wielkości. W tle odbywa się ciągła konfrontacja na ideały i wartości. A jej ofiarą staje się w końcu czarnoskóry członek grupy Woody'ego - Milky. Pod pretekstem kupienia od niego palenia, Combo namawia go do wzięcia udziału w posiadówce jego grupy. Niewinne pogaduchy zamieniają się w końcu w krwawą jadkę której ofiarą pada właśnie Milky. Wszystko to dzieje się na oczach zszokowanego Shauna, dla którego całe zdarzenie jakby otworzyło mu oczy i momentalnie otrzeźwiało. Wzniosłe i słuszne ideały, początkowa dobra zabawa i wolność odeszły momentalnie w zapomnienie.

Shane Meadows na podstawie opisanych wydarzeń ukazuje rozpad i proces transformacji w środowisku Skinheads do jakiego doszło na przełomie lat 70 i 80. Ale nie to wydaje się być najważniejsze w tym filmie. Losy Shauna, jego decyzje, poszukiwania i chłopięce marzenia przyjmują bardzo uniwersalną pozę, która to może przyjąć podobny kształt nawet i w dzisiejszych czasach i pod zupełnie inną szerokością geograficzną. Jest to bardzo interesujące studium dorastania i wpływu środowiska w którym się wychowuje. Cała zawarta w tym filmie ideologia wydaje się więc być tylko tłem i osobistą próbą jej analizy przez byłego wyznawcę z lat swojej młodości.

Zatem bardzo to interesująca produkcja. Okraszona świetnym soundtrackiem. To właśnie od niego zaczęła się moja ciekawość tym filmem. Meadows wiernie oddał też klimat początku lat 80. Taka była wtedy Anglia. A to jest drodzy mili bardzo dobry film.

4/6

I coś dla zmysłów. Czyli to od czego się u mnie zaczęło.
Ludovico Einuadi - Dietro Casa.

1 komentarz:

  1. Przedwczoraj obejrzałam ten film i muszę przyznać, że był ciekawy, dobrze się go oglądało i świetnie zobrazował skinhead'ową kontrkulturę ... jednak, no nie wiem, czegoś mi tu zabrakło. W ogóle ile ten chłopak, Shaun, miał lat, chyba góra 12? Czytałam różne opinie, ale zgadzam się z tymi, dla których wydaje się mało wiarygodne, aby tak młody chłopiec zaczął się nagle zadawać z nieco sporo starszymi kolegami, o 'romansie' już nie wspominając. Ale pod względem historyczno-subkulturowym jestem bardzo, bardzo na tak.

    PS Dzięki - to, imho, najlepsza recenzja tego filmu jaką czytałam.

    OdpowiedzUsuń